czwartek, 5 grudnia 2019

Recenzja Shadow's Mortuary "Kuoleman Portit"


Shadow's Mortuary
"Kuoleman Portit"
Purity Through Fire 2019

Zachęcony wyśmienitym debiutem francuskiego Griiim postanowiłem nabić robaka na haczyk i zarzucić kilka razy do jeziorka Purity Through Fire w nadziei na jakiś pozytywny efekt. No i okazało się, że w ławicy narybku i innej drobnicy trafia się czasem coś nadającego się do konsumpcji a nie tylko spuszczenia w kiblu. Takim małym szczupaczkiem jawi się drugi album fińskiego Shadow's Mortuary. Nie wiem jak ten album ma się względem debiutu, jednak biorąc pod uwagę prezentowany przez mieszkańców kraju tysiąca jezior styl, mniemam iż wielkie zmiany nie zaszły. "Kuoleman Portrit", czyli "Portret Kuolemana" (to zapewne jakiś ichni guru) to osiem numerów tradycyjnego, śfińskiego black perkele metalu z lat dziewięćdziesiątych, zamkniętych w okolicach coś koło pół godziny. Znajdujemy tutaj zatem przede wszystkim dużo surowizny. Można powiedzieć, że jest to taki mariaż szatańskiego metalu z punkiem, zarówno pod względem brzmienia, które jest piwniczne lecz nie do przesady, jak i samych kompozycji. Te są raczej proste i bezpośrednie. Nie ma tu finezyjnych solówek czy pitolenia na fortepian i skrzypce, jest za to sporo mizantropijnych riffów oraz dwa kilo porannego fińskiego szronu. Zdecydowanie nie jest to także album na jedno kopyto. Shadow's Mortuary starają się różnicować poszczególne utwory pozostając jednocześnie w ramach ściśle określonego gatunku. Wiele fragmentów jest na swój charakterystyczny, fiński sposób melodyjnych a wręcz skocznych. Nie zachęcają one jednak do zabawy w małpę na weselnym parkiecie, co najwyżej do wyprawy nad jeziorko Bodom w celu sprawdzenia, czy aby nie kempingują tam jakieś zagubione dzieciaki (proszę absolutnie nie kojarzyć tego z zespołem o wiadomej nazwie). Wszystkie teksty na tym krążku wywrzeszczane zostały w narodowym języku twórców, co idealnie współgra mi z ogólna jego atmosferą. "Kuolemans Portit" jest bowiem albumem (wiem, powtórzę się) na wskroś fińskim. Jestem przekonany, iż każdy maniak tamtejszej sceny powinien posiadać ten krążek na półeczce. Bardzo chętnie wpadnę do kogoś takiego w odwiedziny, by wspólnie powspominać przy tym albumie dawne czasy. Mogę przynieść oszronioną Finlandię, albo dwie. Bardzo solidny materiał, do wielokrotnego odsłuchu.
- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz