BELENOS
„Argoat”
Northern Silence Productions 2019
Gdy
wśród materiałów promocyjnych natknąłem się na płytę francuskiego zespołu Belenos
moje myśli od razu pobiegły niczym kuny po polu w stronę znanych na całym
świecie postaci Asterixa, Obelixa i kojarzonego z nimi druida Panoramiksa.
Dlaczego? Ano dlatego, że oni raz na jakiś czas odwoływali się do rzeczonego
Belenosa. Kim, że zatem jest, a właściwie był ów Belenos? Było to bóstwo
płodności, słońca i uzdrowienia czczone początkowo w Galii, a później
od Włoch, po Brytanię. Tego właśnie boga upodobał sobie mózg i twórca tego
projektu Loïc Cellier i tak też nazwał swój twór, z którym wystartował w 1995
roku. Teraz mamy rok 2019 i Belenos wydaje swój ósmy album długogrający i
zarazem pierwszy, który dane mi było usłyszeć. Nie wiem, jak wcześniejsze
płyty, ale „Argoat” to 53 minuty muzy podzielonej na dziewięć części, którą
można określić mianem klimatycznego Black Metalu. Dodajmy od razu, że to
atmosferyczne granie na naprawdę dobrym poziomie. Nie jest to jakieś nędzne
pitolenie. Te dźwięki potrafią dać solidnego łupnia, ale zarazem pełno w nich feelingu
nawiązującego do plemion celtyckich, ich pogańskich wierzeń i mitologii. I co
najważniejsze (przynajmniej dla mnie), tę atmosferę osiągnięto, wykorzystując klasyczne,
metalowe instrumentarium, bez nachalnego udziału parapetu i innych banalnych,
nowomodnych sztuczek. Obcujemy tu zatem z przyjemnie bujającą sekcją, która
jednak potrafi także sprzedać delikwentowi solidne klapsy, surowymi,
jadowitymi, a zarazem przepełnionymi swoistą melancholią riffami i
zróżnicowanymi wokalami z przewagą agresywnych form gardłowej ekspresji. Na
Belenosa (jak to zwykł mawiać Panoramiks), nie spodziewałem się, że aż tak
dobrze wejdzie mi ten materiał. Od dziś mam zatem zamiar baczniej przyglądać
się temu, co pod tą nazwą tworzy Loïc, gdyż spodobało mi się to, co zaśpiewało
jego ostatnie dziecko.
Hatzamoth
Posłuchaj płyty "Kornog". Wg mnie to najlepszy długograj Belenos.
OdpowiedzUsuń