Umbra
Conscientia
"Yellowing
of the Lunar Consciousness"
Terratur
Possessions 2019
Jeśli
nazwa Umbra Conscientia nic wam nie mówi, to nic dziwnego. Jest to
bowiem nowy twór na mapie, leżący gdzieś pomiędzy Kostaryką a
Niemcami. Jako iż z tego pierwszego kraju kilka zespołów mnie
ostatnimi czasy pozytywnie zaskoczyło, liczyłem iż tym razem
być może stanie się podobnie. Tym bardziej, że już sama okładka
bardzo skutecznie przykuwa oko. No i bingo! "Yellowing of the
Lunar Consciousness" mimo iż jest debiutem, nie jest bynajmniej
albumem skomponowanym przez nowicjuszy. W szeregi zespołu wchodzą
bowiem członkowie takich ansambli jak Dysangelium czy Corpse Garden.
Chłopaki nagrali na to wydawnictwo sześć utworów niesamowicie
jadowitego i zimnego jak kostka lodu black metalu w najlepszym,
skandynawskim stylu. W zasadzie wszystkie z nich utrzymane są w
szybkim tempie i spuszczają niezły wpierdol już od samego początku. Blast goni blast a gitarowe riffy ranią niczym ciernie
wbijające się w skronie syna stolarza. Nie jest to jednak bezmyślna
młócka. Kompozycje są bardzo dojrzałe i przemyślane tworząc
wspólnie prawdziwy czarny monolit. Chwilami brzmi to bardzo
mechanicznie, niemal bezdusznie. Gdzie indziej, jak choćby w
"Romance of Contradictions" przemknie jakiś dysonans lub
chwytliwy riff przypominający Norwegię z lat dziewięćdziesiątych.
Nie ma tutaj natomiast żadnego słodzenia czy zabawy w niepotrzebne
urozmaicacze. Wszystko oparte jest, jak Szatan przykazał, o
podstawowe instrumentarium i bezlitosne akordy. Jedynym bardziej
nastrojowym fragmentem krążka jest jego preludium oraz zakończenie.
Reszta wypełniona jest miażdżącymi perkusyjnymi kanonadami,
wciągającymi melodiami osadzonymi gdzieś pomiędzy wczesnym
Enthroned, Mysticum, Katharsis czy Emperor oraz niesamowitym wokalem.
To, co na tej płycie wyczynia niejaki F. przyprawia mnie o pieczenie
w górnej części przełyku. Gość zdziera gardło tak intensywnie,
że włosy stają dęba. Wyobraźcie sobie coś pomiędzy
Grishnackhiem a młodym Ihsahnem i pomnóżcie razy trzy. To wszystko
razem tworzy album co najmniej ponadprzeciętny. Do bólu klasyczny
jednak posiadający własną tożsamość i przede wszystkim
rozkładający na łopatki większość black metalowej konkurencji.
Dla mnie jest to jedna z silniejszych pozycji w tym gatunku w
mijającym roku. Zdecydowanie polecam!
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz