poniedziałek, 9 grudnia 2019

Recenzja DE LIRIUM’S ORDER „Singularity”


DE LIRIUM’S ORDER
Singularity”
Inverse Records 2019

Choć uwielbiam Techniczny Death Metal, to w przypadku czwartego albumu Fińskiego De Lirium’s Order są dwie podstawowe przeszkody, które nie pozwalają mi się w pełni cieszyć zawartością „Singularity”, ale po kolei. Płyta ta przepełniona jest doskonałymi dźwiękami. Wioślarze wymiatają przepięknie. Techniczne, poskręcane riffy wspomagane dopracowanymi solówkami wypełniają przestrzeń, momentami przyprawiając o zawrót głowy. Dźwięczny bas rzeźbi swe ścieżki dokładnie i precyzyjnie tworząc gdzieniegdzie szalone, prawie cybernetyczne figury. Bębny oczywiście także jadą konkretnie połamanymi rytmami, od których przy nadmiernym eksponowaniu płyty można dostać arytmii serca. Agresywny growling bardzo dobrze żre, skutecznie wwiercając się w skronie słuchacza. Pojawiają się tu także progresywne ozdoby i syntezatorowe upiększacze, co dla większości aktualnych produkcji z tego gatunku jest teraz rzeczą normalną. Jeżeli chodzi o warsztat muzyków, to ich umiejętności są wręcz brylantowe, a dla wielu grajków ich sprawność instrumentalna pozostanie mokrym snem. Jaki zatem mam problem z „Osobliwością”? Pierwszym z nich są czyste wokale, których sporo jest na tej produkcji. Nie można powiedzieć, że są bezpłciowe, gdyż ich emocjonalny ładunek i zaangażowanie jest naprawdę spore, a pod względem wykonania także mucha nie siada. Niestety ni chuja nie siedzi mi to śpiewanie i wywaliłbym z tej płyty przynajmniej 80% z nich. Drugi problem to brzmienie płyty. Jest sterylne, suche, płaskie i klinicznie czyste. Nie ma tu siły, mocy, głębi i choćby odrobiny ognia. Wszystko jest tu doskonale słyszalne i cyka, jak w szwajcarskim zegarku, ale o jakimkolwiek, choćby minimalnym pierdnięciu można zapomnieć. Dlatego też, jak już wspominałem, ta płyta nie spełnia w całości moich oczekiwań i wydaje się być techniczna trochę dla samej techniki, a mnie jako fana nie bardzo interesuje muzyka tworzona przez muzyków dla innych muzyków. Mam nadzieję, że kwartet z Kuopio na następnej płycie wróci na właściwe tory (choćby takie, jak na albumie „Veniversum”) i ponownie stworzy zarówno zaawansowaną technicznie, jak i mocną, poniewierającą solidnie płytę.

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz