poniedziałek, 13 września 2021

Recenzja SLOUGH OF DESPAIR „Catacombs of Terror”

 

SLOUGH OF DESPAIR

„Catacombs of Terror”

Chaos Records 2021

Powołany do życia niespełna trzy lata temu, grecki Slough of Despair na swym płytowym debiucie zatytułowanym „Catacombs of Terror” prezentuje nam ciężki, przytłaczający, mroczny Doom/Death Metal, który bazuje na wczesnych produkcjach Paradise Lost, Decomposed, czy My Dying Bride. Gniecie ten materiał potężnie, a ciemność sączy się z każdego, zawartego tu dźwięku. Nie dziwi mnie zresztą jakoś specjalnie, że krążek ten miażdży z taką mocą, gdyż zespół tworzą muzycy, grający również w Ectoplasma, Serpent’s Order, Malledictions, Aeon Dust, Chamber of Malevolence, czy Age of Sorrow. Widać zatem, że to nie przelewki, a chłopaki znają się na swojej robocie. „Katakumby Terroru” to produkcja oparta o klasyczne wzorce starej szkoły gatunku, a zatem masywne, mięsiste bębny wbijają w podłoże z siłą kilkutonowego, pneumatycznego młota do kruszenia betonu,akcentując każdy riff i linię wokalną, tłusty bas rozrywa na strzępy, smoliste, intensywne, przeciągane, zawiesiste, pełzające gitary nasycone ponurymi, grobowymi melodiami z odpowiednią dawką wilgotnej pleśni kruszą mury i wraz z mglistym, złowieszczym, żałobnym parapetem i melancholijnymi partiami solowymi o narracyjnym charakterze budują odpowiednie napięcie, tworząc gęstą, hipnotyczną, niepokojącą, miazmatyczną atmosferę starożytnego, zakazanego obrzędu, a niskie, gardłowe, bezlitosne, głębokie growle przeplatane krzykami bólu i rozpaczy gładko prześlizgujące się po ociężałych wiosłach doskonale uzupełniają ten pogrążony w bagnie rozpaczy album. Dodatkowego smaczku dodają tej muzyce soczyste, zwarte, kleiste tekstury, które z powodzeniem mogłyby się znaleźć w najbardziej miażdżących wałkach Incantation, Winter, czy Asphyx. Brzmi to wszystko wybornie. Sound jest ciężki, zwalisty, lepki, wręcz monolityczny, a zarazem przestrzenny i organiczny. Dla zwolenników nowocześniejszych form muzycznego łomotu ten album nie będzie zapewne niczym szczególnym, ale wszystkim maniakom Old School Doom/Death Metalu krążek ten jak amen w pacierzu zrobi dobrze, niczym ministrant księdzu i będzie to dla nich z pewnością płytka warta zachodu. Mimo że teoretycznie, jak i praktycznie to nic nowego, a muzyka zawarta na „Catacombs…” zbudowana jest z bardzo dobrze wszystkim znanych komponentów, to w chuj podobają mi się te na wskroś przesiąknięte feelingiem wczesnych lat 90-tych dźwięki i z (nie)czystym sumieniem mogę polecić ten krążek wszystkim, podobnym do mnie, starym zwyrodnialcom. Czekam oczywiście na kolejne poczynania Greków, bowiem ten materiał zbeształ mnie dogłębnie i  konkretnie.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz