niedziela, 12 września 2021

Recenzja SULPHUROUS „Encircling Darkness”

 

SULPHUROUS

„Encircling Darkness” (Ep)

Me Saco Un Ojo Records 2021

Trzy lata po swym pierwszym długograju nową Ep’ką przypomina o sobie duński Sulphurous, przygotowując jednocześnie grunt pod swój drugi, pełny album, który jeszcze w tym roku ma ujrzeć światło dzienne. Trudno jakoś specjalnie rozpisywać się nad materiałem, który trwa niecałe 7 minut i zawiera tylko dwa wałki, niemniej parę akapitów należy poświęcić tej produkcji, zwłaszcza że zawiera ona muzę wręcz wyborną. Duński duet kontynuuje tu drogę obraną na swym pierwszym pełniaku i prezentuje nam ciężki, smolisty, poczerniały Metal Śmierci doprawiony pewną porcją gruzu, który niszczy skutecznie i bez srania po krzakach. Inaczej zresztą być nie mogło, skoro zespół tworzą (dla przypomnienia) panowie pogrywający także w Taphos, Hyperdontia, Ascendency, Phrenelith, Apparatus, czy Realm of Chaos. Tak więc „Okrążająca Ciemność” zalewa nas gęstym strumieniem masywnych, miażdżących bębnów, przytłaczającymi liniami grubego basu, pełzającymi kaskadami brutalnych, mrocznych, ziarnistych riffów wzmocnionych atonalnymi akordami, sprzężeniami zwrotnymi i złowrogimi, niskimi, diabolicznymi growlami dobiegającymi jak nic z piekielnych czeluści. Tu nie ma zmiłuj, tu rządzi ponury, upiorny, gniotący w chuj, przesiąknięty zgnilizną, nieubłagany, przepastny, ale zarazem mistyczny, niemal rytualny, opętańczy Death Fucking Metal, a z wałków tu zawartych przez cały czas wylewa się makabryczny, odrażający, obrzydliwy kult śmierci. Kurwa, słuchałem tego materiału chyba z pierdylion razy, a jednak ciągle mi mało i raz za razem, jak pojebany wracam do tych okrutnych, wgniatających w glebę z potworną siłą, zalatujących grobem dźwięków. Wyśmienity rozpierdol zaserwowali nam na tym wydawnictwie popaprańcy z  Sulphurous, a „Niezgłębiony Pokaz Gnijącego Stworzenia” to wyśmienity przykład chorobliwego bestialstwa i doskonałego, siejącego śmierć, pogardliwego, bluźnierczego, magicznego, hipnotyzującego wręcz okrucieństwa, jakie w swej twórczości potrafi zawrzeć ta dwójka jegomości z kraju Hamleta. Sporego apetytu narobili mi tą produkcją ci panowie. Czekam zatem z niecierpliwością na drugi krążek Siarkawych, który jestem pewien, sponiewiera mnie barbarzyńsko i pogrąży w odmętach słodkiej ciemności.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz