czwartek, 2 września 2021

Recenzja BURIED „Oculus Rot”

 

BURIED

„Oculus Rot”

Brutal Mind 2021

Pamięta ktoś jeszcze holenderskich masakratorów zwących się Pyaemia? Jeżeli są tacy na sali, to niech sięgną po debiutancki, pełny album Buried, który to powstał na gruzach wspomnianej wcześniej Pyaemii, gdyż z dużą dozą prawdopodobieństwa muza zawarta na tym krążku przypadnie im do gustu. „Oculus Rot” to bowiem 9 brutalnych wałków wypełnionych miażdżącymi, masywnymi, momentami konkretnie pokręconymi bębnami, grubo szyjącym, patroszącym okrutnie basem, rozrywającymi, precyzyjnymi riffami o wysokim stopniu technicznego zaawansowania, które nierzadko posiadają dosyć nietypowe wzory i konfiguracje, dopracowanymi solówkami, oraz potężnymi, zalatującymi zgnilizną, niskimi growlami. Trzeba przyznać, że ma ten album konkretne pierdolnięcie, a struktury poszczególnych utworów są nierzadko wymyślnie powyginane. Pojawiają się tu oczywiście pewne nawiązania do jedynej, pełnej płyty Pyaemia „Cerebral Cereal” z 2001 roku, słychać także bezsporne inspiracje Suffocation, gdzieś tam przeleci patencik znany z twórczości Dying Fetus, więc duża część tej płyty jasno i wyraźnie nawiązuje do technicznego Brutal Death Metalu starej szkoły gatunku, co oczywiście bardzo mi odpowiada. Niestety ten klasyczny, ociekający krwią i wnętrznościami, zagęszczony gobelin klasycznych, śmiertelnych dźwięków poprzeplatano tu zupełnie niepotrzebnie zagrywkami charakterystycznymi dla współczesnych produkcji, gdzie Death Metal bardzo mocno asymiluje się ze wszelkiej maści nowomodnymi, Core’owymi naleciałościami, więc znajdziemy także na tej płycie siłowe, szarpane tekstury i rwące się, delikatnie bardziej melodyjne akcenty, które możemy usłyszeć na najnowszych produkcjach Revocation, czy Decapitated. Patenty te są co prawda przyprawione odpowiednio brutalnym sosem, więc możne je jakoś przetrawić, ale wg mnie w pewnym stopniu niszczą one spójność tego krążka i powodują brzydkie bąki, a co bardziej wrażliwi mogą, co jakiś czas mieć delikatne odruchy wymiotne. Bazując na tym, co usłyszałem na tej płycie, nie wiem, czy najlepszym pomysłem, jeżeli chodzi o Metal Śmierci, jest łączenie OldSchool’a z nowoczesnością (a tak właśnie zrobili panowie z Buried). Lepiej byłoby, chyba aby jasno określili, po której stronie barykady stoją, ale to tylko moje subiektywne zdanie. Brzmienie jest oczywiście soczyste, tłuste i selektywne, więc wykurw jest tu całkiem konkretny, choć osobiście dodałbym tu nieco więcej pleśni i trupiego jadu. Kurczę, mam z tym albumem małą zagwozdkę. Nie wiem, jak go właściwie jednoznacznie ocenić? Zjebać nie wypada, gdyż sporo tu jednak bardzo dobrego, brutalnego, technicznego mielenia starej szkoły, ale pochwalić też nie mogę, gdyż całokształt psują te cholerne, nowomodne zagrywki dla czesanych w ząbek hipsterów. Dobra, z uwagi na pamięć o Pyaemia, krakowskim targiem uznam, że „Oculus Rot” to materiał dobry. Tylko dobry, a gdyby nie ta całkowicie zbędna nowoczesność, byłby wyśmienity.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz