MOONTOWER
„The LastBlasphemy” (Ep)
Werewolf Promotion 2021
Wałbrzyski
Moontower, to horda, której przedstawiać specjalnie nie trzeba, bowiem nawet
średnio rozgarnięty fan metalowego łomotu z pewnością nie raz zetknął się z tą
nazwą, a i muzyki zapewne też trochę liznął. Można ich twórczość wielbić lub
lać na nią ciepłym strumieniem moczu, niezaprzeczalnym jest jednak fakt, że
zespół ten ma olbrzymi wkład w budowę polskiej sceny Black Metalowej. Wydany w
tym roku, najnowszy materiał zespołu, to cztery wałki utrzymane w typowej dla
Moontower, wypracowanej w mrokach naszego podziemia przez lata konwencji. Cały
czas obcujemy więc z surowym, bluźnierczym, nienawistnym Black Metalem osadzonym
mocno w latach 90-tych, gdzie bębny sieją gęsty, siarczysty rozpierdol, gniotąc niemiłosiernie
w masywnych zwolnieniach, grubo ciosany, szorstki bas poniewiera okrutnie,
jadowite, surowe, zimne, zawierające pewne ilości agresywnych,
mizantropijnych melodii riffy tną głęboko, pozostawiając obficie krwawiące
bruzdy, a złowieszczy, utkany z ciemności, nasycony wściekłością wokal pełen
jest furii i pierwotnego gniewu. Całość dopełnia umiejętnie wpleciony w ten
gęsty gobelin mrocznych dźwięków parapet, który uwypukla i podkręca posępny, grobowy,
plugawy feeling tej produkcji. Słychać zresztą wyraźnie, że panowie z Dolnego
Śląska w większym stopniu postawili tu na zawiesistą, smolistą, bluźnierczą,
złowrogą aurę, którą można dosłownie kroić nożem i uważam to za znakomite
posunięcie. Oczywiście cały czas w tych dźwiękach obecny jest podmuch zimnego,
surowego, satanicznego Black Metalu gloryfikującego zło, przemoc, nienawiść,
wszelakie bestialstwo i żądzę mordu, więc „The Last Blasphemy”, mimo że
bardziej klimatyczne, wciąż poniewiera okrutnie, brutalnie i nie pyta o zgodę. Brzmienie,
choć chropowate i ziarniste, nawiązujące bezpośrednio do produkcji z lat
90-tych jest zarazem dynamiczne, a każdy dźwięk jest dobrze słyszalny. Moontower
ponownie pozamiatał, bez dwóch zdań. Mam tylko nadzieję, że tytuł tego
materiału nie będzie w żaden sposób proroczy i nie jest to ich „The Last Blashemy”,
bo wkurwiłbym się nie na żarty. Czekam zatem na kolejny, niszczący w chuj
materiał bluźnierców z Wałbrzycha.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz