sobota, 25 września 2021

Recenzja MOONTOWER „The LastBlasphemy”

 

MOONTOWER

„The LastBlasphemy” (Ep)

Werewolf Promotion 2021

Wałbrzyski Moontower, to horda, której przedstawiać specjalnie nie trzeba, bowiem nawet średnio rozgarnięty fan metalowego łomotu z pewnością nie raz zetknął się z tą nazwą, a i muzyki zapewne też trochę liznął. Można ich twórczość wielbić lub lać na nią ciepłym strumieniem moczu, niezaprzeczalnym jest jednak fakt, że zespół ten ma olbrzymi wkład w budowę polskiej sceny Black Metalowej. Wydany w tym roku, najnowszy materiał zespołu, to cztery wałki utrzymane w typowej dla Moontower, wypracowanej w mrokach naszego podziemia przez lata konwencji. Cały czas obcujemy więc z surowym, bluźnierczym, nienawistnym Black Metalem osadzonym mocno w latach 90-tych, gdzie bębny sieją gęsty,  siarczysty rozpierdol, gniotąc niemiłosiernie w masywnych zwolnieniach, grubo ciosany, szorstki bas poniewiera okrutnie, jadowite, surowe, zimne, zawierające pewne ilości agresywnych, mizantropijnych melodii riffy tną głęboko, pozostawiając obficie krwawiące bruzdy, a złowieszczy, utkany z ciemności, nasycony wściekłością wokal pełen jest furii i pierwotnego gniewu. Całość dopełnia umiejętnie wpleciony w ten gęsty gobelin mrocznych dźwięków parapet, który uwypukla i podkręca posępny, grobowy, plugawy feeling tej produkcji. Słychać zresztą wyraźnie, że panowie z Dolnego Śląska w większym stopniu postawili tu na zawiesistą, smolistą, bluźnierczą, złowrogą aurę, którą można dosłownie kroić nożem i uważam to za znakomite posunięcie. Oczywiście cały czas w tych dźwiękach obecny jest podmuch zimnego, surowego, satanicznego Black Metalu gloryfikującego zło, przemoc, nienawiść, wszelakie bestialstwo i żądzę mordu, więc „The Last Blasphemy”, mimo że bardziej klimatyczne, wciąż poniewiera okrutnie, brutalnie i nie pyta o zgodę. Brzmienie, choć chropowate i ziarniste, nawiązujące bezpośrednio do produkcji z lat 90-tych jest zarazem dynamiczne, a każdy dźwięk jest dobrze słyszalny. Moontower ponownie pozamiatał, bez dwóch zdań. Mam tylko nadzieję, że tytuł tego materiału nie będzie w żaden sposób proroczy i nie jest to ich „The Last Blashemy”, bo wkurwiłbym się nie na żarty. Czekam zatem na kolejny, niszczący w chuj materiał bluźnierców z Wałbrzycha.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz