ZMARCHROB
„Sedmero
Hřichů”
Independent 2021
Zmarchrob,
to jednoosobowy, czeski Black Metalowy hord, który powstał na gruzach Signum Diabolicum.
Dokonało się to Anno Bastardi 2020, a jegomość, który stworzył ów nowy projekt,
momentalnie został natchnięty przez Rogatego, czego efektem są trzy albumy
długogrające wydane na przestrzeni niespełna dwóch lat. „Sedmero Hřichů” to
właśnie trzecia i ostatnia jak na razie produkcja zespołu, którą to postaram
się Wam nieco przybliżyć w tej recenzji. O dwóch
poprzednich płytkach nie jestem w stanie nic powiedzieć, gdyż ich nie
słyszałem, ale najnowszy materiał Zmarchrob, to klasyczny, surowy, szorstki,
mizantropijny, zakotwiczony w latach 90-tych Black Metal na przyzwoitym poziomie. Usłyszymy
tu zatem tradycyjne dla tego gatunku, twardo bijące bębny (zaprogramowany
automat), chropowaty bas o ziarnistej fakturze, zimne, jadowite, nasycone
mrokiem i siarką riffy, rasowy, ponury scream i pojawiający się co jakiś czas w
niewielkich ilościach parapet, nadający temu wydawnictwu lekko okultystycznego
szlifu i zagęszczający ciemność, jaka sączy się z tych dźwięków. Słychać tu
pewne odniesienia do twórczości Dark Throne, a niektóre melodyjne akcenty
przywodzą na myśl wczesne produkcje Master’s Hammer. Nie jest to oczywiście
żadna jutrzenka czarciego grania, zresztą chyba nie taki był zamiar twórcy
„Sedmero…”. Jest to solidna porcja kompetentnego, sprawnego, tradycyjnie
zorientowanego Black Metalu z warstwą tekstową, która dotyczy siedmiu grzechów głównych,
gdzie każdy z nich powiązano z innym przywódcą piekielnych legionów. Dla
przykładu pychę pożeniono z Lucyferem, lenistwo z Belfegorem, cudzołóstwo z
Asmodeuszem, nieumiarkowanie z Belzebubem itd., itp.Produkcja tego materiału
jest oczywiście koszerna, surowa, tchnie chłodem i wilgocią, ale jest zarazem dosyć
klarowna i ma swoją moc, zatem odsłuch nie nastręcza tu większych problemów.
„Siedem Grzechów” nie jest z pewnością płytą dla mas, jest to typowo
undergroundowa twórczość kierowana do konkretnego, wąskiego grona maniakalnych
wyznawców Black Metalu tradycyjnej szkoły gatunku, ale mimo to, tego głosu z
podziemia słucha się zaskakująco dobrze.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz