Redemptus
„Blackhearted”
Gruesome Rec. / Raging Planet Rec.
/ Regulator Rec. / Ring Leader Rec. 2021
Mimo iż portugalski Redemptus istnieje już siedem
lat, z nazwą tą spotykam się dopiero teraz, przy okazji wydania przez zespół
trzeciej dużej płyty. Może dlatego, że wszelkiego rodzaju post-metale nie
należą do grona moich głównych zainteresowań, aczkolwiek jak się okazuje, i do
tej szufladki warto czasem zajrzeć, bo można w niej wyłowić niezłą perełkę.
Taką jest bez wątpienia „Blackhearted”, pięćdziesiąt minut muzyki łączącej w
sobie wpływy rockowe, post-metalowe, post-punkowe z elementami sludge czy nawet
doom. Trio z Porto bynajmniej nie podąża wydeptaną ścieżką i nie ogranicza
się w swoich inspiracjach, dzięki czemu ich najnowszy materiał to dźwięki
przejmujące i całkowicie absorbujące. Dziesięć kompozycji przepełnionych jest
smutkiem, beznadzieją i wszelkimi negatywnymi emocjami. Jednocześnie utwory są
ponadprzeciętnie bogate i urozmaicone, chwilami nawet zaskakujące a przez cały
czas trzymające w napięciu i niepewności. Są niczym tocząca umysł chorego
depresja, zniewalająca i przejmująca kontrolę nad świadomością. Panowie bardzo
przemyślanie łączą fragmenty nastrojowe z erupcjami gniewu albo eksplozjami
bezradności. Fragmenty sludge’owe ubarwiane są gdzieniegdzie narkotycznymi
dysonansami a ciężkie doomowe walce zapętlają się z powolnymi, cieknącymi
niczym krew z przeciętych żył melodiami. Olbrzymią rolę pełnią na tym krążku
wyjątkowo emocjonalne wokale. Wszelkiego rodzaju growle, wrzaski, szepty,
kobiece zaśpiewy w tle, sample czy deklamacje tworzą wrażenie, jakby opowiadały
prawdziwą tragiczną historię, a nie były jedynie niezbędnym dodatkiem do
muzyki. Ta z kolei naprawdę omamia na tyle, że nie zdziwiłbym się, gdyby ktoś
pod wpływem muzyki Redemptus wszedł do wanny pełnej gorącej wody z żyletkami w
ręku. Z drugiej strony taka depresyjna podróż może stanowić swoiste katharsis,
i właśnie w ten sposób ona na mnie działa. „Blackhearted” to wizyta w świecie
malowanym odcieniami szarości, w którym pozytywne uczucia konają w agonii a z nieba
płyną jedynie gorzkie łzy. Ten materiał robi na mnie ogromne wrażenie i myślę,
że jest to jedna z najlepszych płyt w gatunku na przestrzeni ostatnich lat.
Zdecydowanie polecam, zwłaszcza na nadchodzące długie jesienne wieczory. Tylko
kupcie sobie zawczasu kawałek sznura, co by potem nie biegać po całodobowych.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz