sobota, 11 września 2021

Recenzja SYNING „Syning”

 

SYNING

„Syning”

Terratur Possessions 2021

Jeżeli są na tej sali miłośnicy ponurego, mrocznego, nawiedzonego, maniakalnego Black Metalu o depresyjnych wibracjach, który rozkwita powoli i metodycznie w przerażającej atmosferze strachu i rozpaczy, hipnotyzuje i mami słuchacza, wciągając go w zimne otchłanie samotnej śmierci, ukazując jednocześnie wszystko, co jest poza nią, to powinni czym prędzej zaopatrzyć się w debiutancką płytę norweskiego Syning, gdyż takie właśnie krajobrazy maluje swymi dźwiękami ten projekt stworzony z muzyków Manes, Knokkelklang i Whoredom Rife. Trzy zawarte tu wałki przytłaczają i sieją nieliche spustoszenie swą surowością i ciężarem, a jednocześnie wręcz ociekają niepokojem, zaciskając się wokół umysłu słuchacza w piekielnym uścisku. Gniecie ta płytka z okrutną siłą, a zbudowana jest z miażdżących bębnów, pełzającego, grubego basu, posępnych wioseł, które roztaczają przy pomocy gęstych, smolistych riffów i umiejętnie zastosowanych, atonalnych, dysonansowych akordów posępne pejzaże wypełnione aurą tajemniczych rytuałów i okultystycznych obrzędów. Nawiedzone, chore wokale przenikają przez ten zwarty monolit i wraz z naznaczonymi ciemnością, ambientowymi partiami parapetu, meandrującymi, grobowymi, często ukrytymi melodiami i industrialnie pobrzmiewającymi tonami tworzą wstrząsającą mieszankę mizantropijnej agresji, melancholii i oszałamiających, luminescencyjnych wręcz, odmiennych stanów świadomości. „Syning” zachowuje doskonałą, niemal idealną, delikatną równowagę pomiędzy siarczystymi wybuchami wściekłości, a bardziej eterycznymi, klimatycznymi teksturami. Norweskie trio cierpliwie i konsekwentnie buduje, tworzy i pozwala dojrzewać swym wizjom, dzięki czemu otrzymujemy materiał zawierający niesamowicie sugestywną przestrzeń dźwiękową całkowicie pozbawioną światła. Słychać tu elementy, stanowiące fundament II fali skandynawskiego Black Metalu, jednak w owe podstawy wpleciono na tej produkcji wątki opasłego, zalatującego trupim jadem, przygnębiającego Funeral Doom Metalu, błądzące, przypływające i odpływające, tłuste riffy naznaczone niemal bluesową nutą, czy przebijającą się cierpliwie z drugiego planu nasączoną mrokiem i udręką, niepokojącą elektronikę. Doprawdy złowieszczy i niepokojący to album, bogaty w różnorodne faktury, choć niespecjalnie skomplikowany, intensywny, ale zawierający zarazem niemało delikatnych, nierzadko akustycznych tonów. Jak zatem sami widzicie, dosyć popaprany to krążek, ale atmosfera muzyki Syning jest iście obezwładniająca, absolutnie hipnotyczna, złowroga, ponura do szpiku kości i tyra beret niemożliwie. Płytka dla poszukujących najgłębszych odcieni ciemności ukrytych w mroku.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz