wtorek, 14 września 2021

Recenzja Hexenbrett “Intermezzo Dei Quattro Coltelli Nudi”

 

Hexenbrett

“Intermezzo Dei Quattro Coltelli Nudi”

Dying Victims Prod. 2021

Hexenbrett to ostatnio jeden z moich ulubionych zespołów ze stajni Dying Victims. Powód jest prosty – ich muzyka wymyka się łatwej kategoryzacji, jest niekonwencjonalna i całkowicie nieprzewidywalna. Idealnym na to dowodem jest najnowsza EP-ka, którą właśnie się zasłuchuje. Wszystko tu jest zaskakujące. Począwszy od okładki, na której widnieje obrazek rodem z komiksu czy powieści kryminalnej a na samej muzyce kończąc. Sam zespół z kolei zaznacza, by nie wiązać zbytnio zawartości tego wydawnictwa z tym, co szykują na drugą płytę  a raczej jako pewnego rodzaju przerywnik. Cóż zatem znajdziemy na omawianej EP-ce? Ano cztery kompozycje, trzy autorskie oraz cover Misfits, w stylu… No właśnie, dość mocno odmiennym od tego, czym zespół nas dotychczas raczył, choć jednocześnie utrzymanym w charakterystycznym klimacie. Nie do końca jestem w stanie wyjaśnić dlaczego, ale chwilami dźwięki Austriaków kojarzą mi się poniekąd z rodzimym Wędrowcy-Tułacze-Zbiegi, aczkolwiek w nieco mroczniejszym wydaniu. Utwory zawarte na “Intermezzo Dei Quattro Coltelli Nudi” dość mocno oddalają się od muzyki metalowej jako tako, skręcając w kierunku alternatywnego rocka, łagodniejszych, choć jednocześnie bardzo transowych harmonii, czystych wokaliz i teoretycznej przystępności. Teoretycznej, gdyż te pozornie radiowe piosenki zawierają ilość psychodeli zdecydowanie wykluczającą je z list przebojów. Sporo tu ciekawych melodii, które z łatwością dają się nucić pod prysznicem a jednocześnie dalekie są od słodyczy i puszczania oka w kierunku szerszej publiczności, wręcz przeciwnie. Ilość pojawiających się w tych utworach niekonwencjonalnych patentów z saksofonem czy niemal popowym śpiewem na czele zaskakuje a chwilami wręcz lekko szokuje. Skąd zatem u Hexenbrett taki nieoczekiwany skręt i po co? Wiele wyjaśnia w tym przypadku fakt, iż nagrania te zostały zarejestrowane przez muzyków, którzy wspomagają podstawowy skład zespołu na żywo. Moim zdaniem wywiązali się z powierzonego zadania znakomicie, co jedynie może dobrze wróżyć na przyszłość. Bardzo spodobał mi się ten materiał, nawet jeśli początkowo zdawał się zlepkiem kilku nie pasujących do siebie elementów układanki. Ostatecznie stwierdzam, że wszystko się tu doskonale zazębia i uzupełnia. Taki rodzaj awangardy sobie cenię i takiemu graniu zawsze przyklasnę. Nikogo nie zmuszam do sprawdzenia “Intermezzo Dei Quattro Coltelli Nudi” i nie gwarantuję, że ta muzyka wam się spodoba. Mnie to rusza, was nie musi, ale może. Sprawdźcie sami, bo tego typu płyty nie trafiają się za każdym rogiem.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz