Isolated
„The Enemy of Reason”
Godz Ov War 2021
Powiem wam, że fakt iż takie płyty jak “The Enemy of
Reason” muszą czekać niezauważone kilka lat nim ktoś się zdecyduje wydać je w
formie fizycznej, to jest kurwa skandal i ostateczny dowód na to, że muzyki
jest obecnie na rynku za dużo. Druga duża płyta Isolated została wrzucona w
sieć (osobiście nigdy nie uważałem tego typu zabiegu za „wydanie”) w roku 2015.
Chuj wie, czy zespół jeszcze w ogóle istnieje, ale skupmy się wyłącznie na
zawartości krążka, który Godz Ov War wygrzebali z zalewu przeciętności i
postanowili przedstawić światu. Na płycie zamieszczono siedem kawałków death
metalu. Takiego szczerego, od serca. Kopiącego w dupę z siłą rozpędzonej
ciężarówki. Mocno śmierdzącego krajowym
wpierdolem z lat dziewięćdziesiątych i ciut późniejszych. Czyli jeśli myślicie
Vader, Dies Irae czy Yattering to jesteście na dobrym tropie. Dorzućcie do tego
kapkę Immolation i macie pełen obraz Wroga Rozumu. Isolated umiejętnie łączą
melodię z brutalizą i nie trzymają się kurczowo jednego tematu. Kombinują, ale
z wyczuciem, dzięki czemu ich kompozycje są urozmaicone i wielobarwne. Panowie
potrafią zarówno perfekcyjnie zajebać blastem z półobrotu niczym Chuck Horris
jak i technicznie rozpracować w stylu Bruce'a Lee. Chyba największą siłą tego
materiału jest jego nośność. Utwory Isolated z każdym kolejnym odsłuchem
wciągają coraz głębiej i zadają coraz poważniejsze rany. Przy takich strzałach
jak choćby mechaniczny „Devilish Verses”, „I’m Your Cancer” czy mocno
kojarzącym się z Immolation „Possessed Invocations” łeb kręci się przy samej dupie.
I tylko mam w przypadku tego materiału identyczny zarzut, jak przy debiucie
Deathspawn. Wkurwia mnie cholernie ten sterylny dźwięk perki, brzmiący chwilami
jak triggerowy potwór, pożeracz organiczności i pierwiastków ludzkich. Jest to
co prawda mankament do którego można z czasem przywyknąć, zwłaszcza że
wszystkie siedem kompozycji broni się wyśmienicie, ale zawsze chuj mnie
strzela, gdy zespół na własne życzenie tak spierdoli sobie brzmienie. Mimo tego
zarzutu uważam, że „The Enemy of Reason” to album bardzo udany a jego
przeoczenie można traktować w kategoriach grzechu ciężkiego. Zatem jeśli
zaszedł u was podobny pomyłek co u mnie i nie wiecie co to jest Isolated, to
macie doskonałą okazję by swoją wiedzę uzupełnić. Żałować na pewno nie
będziecie, a założę się, że niejeden z was mocno się przy okazji oślini.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz