czwartek, 2 września 2021

Recenzja Isolated „The Enemy of Reason”

 

Isolated

„The Enemy of Reason”

Godz Ov War 2021

Powiem wam, że fakt iż takie płyty jak “The Enemy of Reason” muszą czekać niezauważone kilka lat nim ktoś się zdecyduje wydać je w formie fizycznej, to jest kurwa skandal i ostateczny dowód na to, że muzyki jest obecnie na rynku za dużo. Druga duża płyta Isolated została wrzucona w sieć (osobiście nigdy nie uważałem tego typu zabiegu za „wydanie”) w roku 2015. Chuj wie, czy zespół jeszcze w ogóle istnieje, ale skupmy się wyłącznie na zawartości krążka, który Godz Ov War wygrzebali z zalewu przeciętności i postanowili przedstawić światu. Na płycie zamieszczono siedem kawałków death metalu. Takiego szczerego, od serca. Kopiącego w dupę z siłą rozpędzonej ciężarówki. Mocno  śmierdzącego krajowym wpierdolem z lat dziewięćdziesiątych i ciut późniejszych. Czyli jeśli myślicie Vader, Dies Irae czy Yattering to jesteście na dobrym tropie. Dorzućcie do tego kapkę Immolation i macie pełen obraz Wroga Rozumu. Isolated umiejętnie łączą melodię z brutalizą i nie trzymają się kurczowo jednego tematu. Kombinują, ale z wyczuciem, dzięki czemu ich kompozycje są urozmaicone i wielobarwne. Panowie potrafią zarówno perfekcyjnie zajebać blastem z półobrotu niczym Chuck Horris jak i technicznie rozpracować w stylu Bruce'a Lee. Chyba największą siłą tego materiału jest jego nośność. Utwory Isolated z każdym kolejnym odsłuchem wciągają coraz głębiej i zadają coraz poważniejsze rany. Przy takich strzałach jak choćby mechaniczny „Devilish Verses”, „I’m Your Cancer” czy mocno kojarzącym się z Immolation „Possessed Invocations” łeb kręci się przy samej dupie. I tylko mam w przypadku tego materiału identyczny zarzut, jak przy debiucie Deathspawn. Wkurwia mnie cholernie ten sterylny dźwięk perki, brzmiący chwilami jak triggerowy potwór, pożeracz organiczności i pierwiastków ludzkich. Jest to co prawda mankament do którego można z czasem przywyknąć, zwłaszcza że wszystkie siedem kompozycji broni się wyśmienicie, ale zawsze chuj mnie strzela, gdy zespół na własne życzenie tak spierdoli sobie brzmienie. Mimo tego zarzutu uważam, że „The Enemy of Reason” to album bardzo udany a jego przeoczenie można traktować w kategoriach grzechu ciężkiego. Zatem jeśli zaszedł u was podobny pomyłek co u mnie i nie wiecie co to jest Isolated, to macie doskonałą okazję by swoją wiedzę uzupełnić. Żałować na pewno nie będziecie, a założę się, że niejeden z was mocno się przy okazji oślini.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz