Exsul
„Allegoresis”
Caligari Records (2021)
Exsul zwrócił uwagę metalowego podziemia za sprawą
ubiegłorocznego miialbumu „Exsul”. Duet z Arizony wypuszcza właśnie w świat,
swój drugi materiał w postaci sześcioutworowej Epki. I choć daleki jestem od
rozpływania się w pochwałach nad „Allegoresis” to trudno mi podważyć fakt, że jest to materiał
dobry. Muzycy nadal czarują swoim death/doomem umiejętnie lawirując pomiędzy
pełzającym tempem a bardziej szaleńczymi zrywami. Największej wartości w
twórczości Exsul upatruję właśnie w lekkości i płynności z jaką zmieniają
tempo. Ich muzyka nigdy nie jest toporna, nawet gdy wchodzi się w rewiry
gatunkowego oczywizmu i wyświechtanych klisz. Brzmienie jest tłuste, pełne i
masywne, a zarazem pełne powietrza, które nie tłamsi i nie męczy słuchacza.
Kolejne sekwencje riffów, wokalne pomruki, rzężący bas i spinające całość
miarowe uderzenia perkusji okraszone okazjonalnymi przejściami nadają całości
nieco transowego, kontemplacyjnego charakteru. Słucha się tego dobrze, nawet
jeśli ma się wrażenie, że nie jest to szczególnie oryginalne i odkrywcze
granie. W porównaniu do debiutanckiego materiału jest tu więcej przestrzeni i
spokojnych fragmentów, a mniej gruzu i miażdżenia kości. Obaj panowie odrobili
lekcje z pisania muzyki i pomimo korzystania ze sprawdzonych schematów nie ma
się odczucia, że jest to kolejna, generyczna kapela dla tego nurtu. Z drugiej
strony nie jest to też granie, które w szczególny sposób nakazywałoby upatrywać
w Exsul jakiejś nowej siły i nowej jakości na muzycznym rynku. „Allegoresis”
nazwałbym raczej solidnym suplementem dla fanów tego typu grania. Nie jest to
pozycja obowiązkowa, ba, nie jest to nawet wydawnictwo, którego koniecznie
należałoby posłuchać, ale te niespełna 24 minuty spędzone z tym materiałem na
pewno nie będą czasem straconym.
Harlequin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz