„Into Dawnless Realms”
Wolfspell
Records 2022
Tak
to się jakoś poukładało (dziwnie, a może i nie?), że jak do tej pory nie miałem
sposobności, aby choć trochę liznąć twórczości fińsko-holenderskiego ansamblu
Iku-Turso. Sposobność taka nadarzyła się dopiero przy okazji ich trzeciego w
dorobku albumu długogrającego, który to ukazał się w tym roku pod sztandarem
naszej Wolfspell Records. Cóż, tak to często już bywa. Zespołów wszak na scenie
od chuja i jeszcze trochę, a czas ściśle reglamentowany, niczym mięso za
komuny. Ja jednak nie o reglamentacji mięsa ani tym bardziej o komunie rzec tu
chciałem parę słów, lecz o muzyce zawartej na najnowszym pełniaku wspomnianej
powyżej hordy, więc wracamy do meritum sprawy. „Into Dawnless Dreams” to zatem
niecałe 46 minut dobrego Black Metalu z niezgorszym klimatem. Wystarczy zresztą
spojrzeć na obraz zdobiący okładkę tego krążka. Zarysy pogrążonej w gęstej mgle
fortecy na szczycie góry mówią same za siebie i odpowiednio obrazują muzykę, z którą
się tu spotykamy. Dojrzałe to granie, które wywodzi się bezpośrednio z
klasycznego, skandynawskiego, czarnego rdzenia II fali gatunku. Tak więc
połechtają nas tu przyjemnie zimne, jadowite riffy i partie solowe całkiem do
rzeczy. Beczki wspierane wydatnie przez chropowaty, wyrazisty bas spuszczą słuchaczowi rzetelny wpierdol,
aby nie było zbyt słodko, a rasowy, ponury scream wrzuca do tego odpowiednią
porcję bluźnierstwa, aby podkreślić, że panowie opowiadają się zdecydowanie po
ciemnej stronie mocy. Mroczny krajobraz dźwiękowy, w którym otoczone gęstą,
lodowatą mgłą czają się zapomniane dawno duchy tworzony przez tych jegomości
podkreślają także: dyskretnie użyty klawisz, subtelne orkiestracje i emanujące
chłodem melodie, które w sporych ilościach wiją się pomiędzy głęboko
zakorzenionymi w latach 90-tych fakturami każdej z kompozycji. Słucha się tej
płytki ze sporą przyjemnością, poszczególne wałki przywodzą bowiem na myśl
dosyć mocno patenty, które można było usłyszeć na klasycznych już dziś produkcjach
Emperor, Satyricon, Odium, Obtained Enslavement, czy też na pierwszych
produkcjach Gehenna. Inspiracje wymienionymi powyżej zespołami są naprawdę
głębokie, niekiedy nawet bardzo, ale obyło się bez patentów typu kopiuj i wklej.
Fajny materiał, choć oczywiście o jakichkolwiek niespodziankach, czy rzuceniu
na kolana absolutnie nie ma mowy. Jeżeli jednak ktoś nadal ceni sobie
tradycyjnie zorientowany, pełen chłodu Black Metal z mglistą, tajemniczą
atmosferą, ten z pewnością czule zaopiekuje się trójeczką Iku-Turso i bez dwóch
zdań będzie mu z nią dobrze.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz