wtorek, 21 czerwca 2022

Recenzja IKU-TURSO „Into Dawnless Realms”

 

IKU-TURSO

„Into Dawnless Realms”

Wolfspell Records 2022

Tak to się jakoś poukładało (dziwnie, a może i nie?), że jak do tej pory nie miałem sposobności, aby choć trochę liznąć twórczości fińsko-holenderskiego ansamblu Iku-Turso. Sposobność taka nadarzyła się dopiero przy okazji ich trzeciego w dorobku albumu długogrającego, który to ukazał się w tym roku pod sztandarem naszej Wolfspell Records. Cóż, tak to często już bywa. Zespołów wszak na scenie od chuja i jeszcze trochę, a czas ściśle reglamentowany, niczym mięso za komuny. Ja jednak nie o reglamentacji mięsa ani tym bardziej o komunie rzec tu chciałem parę słów, lecz o muzyce zawartej na najnowszym pełniaku wspomnianej powyżej hordy, więc wracamy do meritum sprawy. „Into Dawnless Dreams” to zatem niecałe 46 minut dobrego Black Metalu z niezgorszym klimatem. Wystarczy zresztą spojrzeć na obraz zdobiący okładkę tego krążka. Zarysy pogrążonej w gęstej mgle fortecy na szczycie góry mówią same za siebie i odpowiednio obrazują muzykę, z którą się tu spotykamy. Dojrzałe to granie, które wywodzi się bezpośrednio z klasycznego, skandynawskiego, czarnego rdzenia II fali gatunku. Tak więc połechtają nas tu przyjemnie zimne, jadowite riffy i partie solowe całkiem do rzeczy. Beczki wspierane wydatnie przez chropowaty, wyrazisty  bas spuszczą słuchaczowi rzetelny wpierdol, aby nie było zbyt słodko, a rasowy, ponury scream wrzuca do tego odpowiednią porcję bluźnierstwa, aby podkreślić, że panowie opowiadają się zdecydowanie po ciemnej stronie mocy. Mroczny krajobraz dźwiękowy, w którym otoczone gęstą, lodowatą mgłą czają się zapomniane dawno duchy tworzony przez tych jegomości podkreślają także: dyskretnie użyty klawisz, subtelne orkiestracje i emanujące chłodem melodie, które w sporych ilościach wiją się pomiędzy głęboko zakorzenionymi w latach 90-tych fakturami każdej z kompozycji. Słucha się tej płytki ze sporą przyjemnością, poszczególne wałki przywodzą bowiem na myśl dosyć mocno patenty, które można było usłyszeć na klasycznych już dziś produkcjach Emperor, Satyricon, Odium, Obtained Enslavement, czy też na pierwszych produkcjach Gehenna. Inspiracje wymienionymi powyżej zespołami są naprawdę głębokie, niekiedy nawet bardzo, ale obyło się bez patentów typu kopiuj i wklej. Fajny materiał, choć oczywiście o jakichkolwiek niespodziankach, czy rzuceniu na kolana absolutnie nie ma mowy. Jeżeli jednak ktoś nadal ceni sobie tradycyjnie zorientowany, pełen chłodu Black Metal z mglistą, tajemniczą atmosferą, ten z pewnością czule zaopiekuje się trójeczką Iku-Turso i bez dwóch zdań będzie mu z nią dobrze.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz