środa, 1 czerwca 2022

Recenzja Haserot „Throne of Malice”

 

Haserot

„Throne of Malice”

Redefining Darkness 2022

Dziś przyszło mi się zmierzyć z totalnymi debiutantami. Przynajmniej jeśli chodzi o ten szyld, gdyż panowie z niejednego chleba już piec jedli, czy jakoś tak. Skusiłem się na tą EP-kę ze śmiesznego w sumie powodu. Otóż patrząc na zdjęcie promocyjne miałem skojarzenia z osobami, które znam. No a skoro dwóch „znajomych” macza paluchy w tym składzie, to nie wypada nie posłuchać, nie? No dobra, żarty na bok. „Throne of Malice” to circa dwadzieścia minut staroszkolnego death metalu. Bardzo zgrabnie łączącego nauki wielu profesorów z różnych części globu. Jest tu trochę szkoły amerykańskiej, przejawiającej się głównie w brutalniejszych fragmentach, jest brytyjska rytmika, przypominająca wiadomo kogo, są też nieco bardziej melodyjne, skandynawskie partie solowe, i jest też kapka wolniejszych partii, brzmiących jakby bardziej po europejsku. Wychodzi z tego całkiem niezła mieszanka. Trafiają się momenty, gdzie ciśnienie momentalnie skacze, zwłaszcza gdy panowie ostro przyspieszają, ale nie da się ukryć, iż trafiają się pośród tych pięciu kompozycji także swoiste wypełniacze. I tu mam na myśli głównie momenty, gdy wjeżdża typowe umpaumpowanie, wywołujące wrażenie jakby kolegom na chwile zabrakło pary albo skończyły się pomysły. I trochę szkoda, bo przez to mam nieodparte wrażenie, jakby ta EP-ka była nagrywana w pośpiechu albo na odpierdol. Tym bardziej, że w instrumenty Haserot potrafią, wokalista też się nie oszczędza, całość brzmi nawet bardziej niż poprawnie… Ale czegoś tu brakuje. Nie powiem, że serca, bo czuć iż chłopaki starą muzę znają i szanują. I starają się oddać jej należyty hołd. Niby fajnie się tego słucha, wszystko jest na swoim miejscu, lecz po trzech, czterech rundach zaczyna się po prostu lekko ziewać. Stąd też konkluzja jest krótka. Jeśli zbieracie wszelkie deathmetalowe nowinki bez zbytniego krzywienia się, to i debiutancki materiał Haserot nie przyprawi was o mdłości. Jeśli natomiast nie macie dwudziestu godzin dziennie na zapoznawanie się z nową muzyką, to możecie tą pozycję spokojnie pominąć. Solidny materiał na trójkę, może nawet z plusem, ale nic ponadto.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz