sobota, 25 czerwca 2022

Recenzja CHRONICLES „Chaos Cosmogony”

 CHRONICLES

„Chaos Cosmogony” (Demo)

Helldprod Records 2022

No, powiem Wam, że na swym tegorocznym materiale demo ten kwintet z Bangladeszu dopierdolił bardzo, ale to bardzo konkretnie. Dotychczas traktowałem ten zespół z delikatnym przymrużeniem oka i myślałem o nich bardziej jako o egzotycznej ciekawostce niż czymś poważniejszym. Ta produkcja zmieniła jednak moją optykę w stosunku do nich o 666º, jeżeli nie bardziej. „Kosmogonia Chaosu” to bowiem naprawdę dobry i mięsisty ochłap surowego Death Metalu. Podejście tych jegomości do śmiertelnych dźwięków jest zdecydowanie fundamentalistyczne. Beczki nakurwiają zatem soczyście, aczkolwiek używają stosunkowo prostych rytmów i faktur, bez niepotrzebnego komplikowania swych partii. Mimo tego, a może właśnie dzięki temu sieją one tłusty rozpierdol i bezlitośnie wgniatają w podłoże, choć nieco ujmującego chaosu nadal niezmiennie im towarzyszy. Ziarnisty, barbarzyńsko szyjący bas rozrywa bez zbędnego pierdolenia w bambus. Główny punktem programu są tu jednak smoliste, ciężkie, liniowe riffy z piwnicznym szlifem. Ich duszny, zagęszczony, konfrontacyjny charakter w połączeniu z prezentowanymi przez zespół charakterystycznymi, południowoazjatyckimi ideałami melodycznymi oszczędnie użytymi na tej produkcji przez tych pięciu maniaków w chuj robi robotę. To głównie dzięki temu zabiegowi ten materiał poniewiera w pizdu i brutalnie wyrywa wnętrzności, a przy tym emanuje demoniczną, przytłaczającą, ponurą atmosferą. Warstwa wokalna natomiast to cuchnący rozkładem grób wymieszany ze żrącym, trupim jadem. Doprawdy wyborny aromat unosi się nad „Chaos Cosmogony”. Pomijając pewien egzotyczny feeling tej produkcji dźwięki te brzmią zarazem dosyć znajomo, a chwilami niemal swojsko. Można tu bowiem wyczuć wibracje znane z pierwszych materiałów Vital Remains, czy Brutality, a okrutne, gniotące przeraźliwie zwolnienia przywodzą na myśl Morbid Angel, czy w mniejszym stopniu Incantation. Te wałki, to prawdziwe bluźnierstwo, ciemność i głęboka otchłań. Zajebista produkcja, która narobiła mi potwornej smaki na więcej (szkoda, że jak dotąd nie ukazała się jej wersja cd). Czekam na pełną płytę Chronicles, nad którą prace podobno już się rozpoczęły i żywię także nadzieję, że znajdzie się ktoś, kto wtłoczy te 16 minut, nad którymi się tu spuszczam na srebrny dysk.           


Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz