poniedziałek, 13 czerwca 2022

Recenzja Veneration “The Core of Revelation (Triumphant Resistance)”

 

Veneration

“The Core of Revelation (Triumphant Resistance)”

Fallen Temple 2022

Dwa lata po EP-ce “Thy Infernal”, która to bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła, black metalowcy z Indonezji powracają, ponownie pod skrzydłami naszej Fallen Temple, z materiałem pełnometrażowym. No i trzeba przyznać, w tym przypadku materiał ten traktowałem jako swoistego rodzaju test ostateczny. Bo nagranie piętnastu czy dwudziestu minut niezłej muzy może każdemu trafić się jak kurze ziarko.  Tylko że potem oczekiwania są już odpowiednio wyższe, więc i sito akceptacji się zawęża. Ale widać Veneration poczuli jednak błogosławieństwo węża, gdyż i tym razem udowadniają, że w ich kraj nie tylko brutalnym death metalem stoi. To, co znajdziemy na „The Core of Revelation…” to naturalna kontynuacja materiału ze wspomnianej EP-ki. Czyli czarny metal oparty głównie na scenie skandynawskiej z domieszką stylu śródziemnomorskiego. Poza wiejącymi chłodem tremolo pojawia się tutaj jednak nieco więcej dodatków, choćby w postaci nastrojowych wstawek, bardzo udanie budujących ogólny klimat albumu. Zdecydowanie więcej tu też zmian tempa, płynnego przechodzenia z partii norweskich w klimaty południowe, które to nie ograniczają się jedynie do barwy wokalnej, ale i do rytmów delikatnie zahaczających o kultowe nagrania Rotting Christ czy Varathron. Wyraźnie słuchać je choćby w „Retaliation”, utworze, który jest wzorowym przykładem na idealną mieszankę dwóch wspomnianych odłamów. Ale to nie wszystko. W takim „The Gleaming Flames of Burning Hadith”  pojawiają się nawet elementy z lekka punkowe. Pewnie, że to żadna nowość, toć z tego stylu czerpała swego czasu połowa Skandynawii, ale Veneration robią to mimo wszystko nieco inaczej. Czy to od razu oznacza, że materiał ten jest oryginalny? Poniekąd tak. Niby wszystko to w zasadzie już było, ale rzecz w tym, w jakiej kolejności poukłada się poszczególne klocki. Tutaj wszystko mi się praktycznie zgadza i idealnie ze sobą zazębia. Kompozycje są wciągające i śmierdzą Lucyferem a brzmienie jest staroszkolne, choć nie zaprzeczę, że bardziej by mi pasowało jeszcze więcej piwnicznych pajęczyn. Nie będą się jednak na siłę doszukiwał szczegółów, które na ogólny odbiór tego materiału i tak mają niewielki wpływ. Tym bardziej, że i tak jest to chyba (o ile czegoś nie zapomniałem) najlepszy blackmetal z Indonezji jaki słyszałem. Sprawdźcie sobie ten debiut, bo zdecydowanie wykracza on poza ramy jedynie ciekawostki geograficznej. Bardzo solidna rzecz.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz