Veneration
“The Core of Revelation
(Triumphant Resistance)”
Fallen Temple 2022
Dwa lata po EP-ce “Thy Infernal”, która to bardzo
pozytywnie mnie zaskoczyła, black metalowcy z Indonezji powracają, ponownie pod
skrzydłami naszej Fallen Temple, z materiałem pełnometrażowym. No i trzeba
przyznać, w tym przypadku materiał ten traktowałem jako swoistego rodzaju test
ostateczny. Bo nagranie piętnastu czy dwudziestu minut niezłej muzy może
każdemu trafić się jak kurze ziarko.
Tylko że potem oczekiwania są już odpowiednio wyższe, więc i sito
akceptacji się zawęża. Ale widać Veneration poczuli jednak błogosławieństwo
węża, gdyż i tym razem udowadniają, że w ich kraj nie tylko brutalnym death
metalem stoi. To, co znajdziemy na „The Core of Revelation…” to naturalna
kontynuacja materiału ze wspomnianej EP-ki. Czyli czarny metal oparty głównie
na scenie skandynawskiej z domieszką stylu śródziemnomorskiego. Poza wiejącymi
chłodem tremolo pojawia się tutaj jednak nieco więcej dodatków, choćby w
postaci nastrojowych wstawek, bardzo udanie budujących ogólny klimat albumu.
Zdecydowanie więcej tu też zmian tempa, płynnego przechodzenia z partii
norweskich w klimaty południowe, które to nie ograniczają się jedynie do barwy
wokalnej, ale i do rytmów delikatnie zahaczających o kultowe nagrania Rotting
Christ czy Varathron. Wyraźnie słuchać je choćby w „Retaliation”, utworze,
który jest wzorowym przykładem na idealną mieszankę dwóch wspomnianych odłamów.
Ale to nie wszystko. W takim „The Gleaming Flames of Burning Hadith” pojawiają się nawet elementy z lekka punkowe.
Pewnie, że to żadna nowość, toć z tego stylu czerpała swego czasu połowa
Skandynawii, ale Veneration robią to mimo wszystko nieco inaczej. Czy to od
razu oznacza, że materiał ten jest oryginalny? Poniekąd tak. Niby wszystko to w
zasadzie już było, ale rzecz w tym, w jakiej kolejności poukłada się
poszczególne klocki. Tutaj wszystko mi się praktycznie zgadza i idealnie ze
sobą zazębia. Kompozycje są wciągające i śmierdzą Lucyferem a brzmienie jest
staroszkolne, choć nie zaprzeczę, że bardziej by mi pasowało jeszcze więcej
piwnicznych pajęczyn. Nie będą się jednak na siłę doszukiwał szczegółów, które
na ogólny odbiór tego materiału i tak mają niewielki wpływ. Tym bardziej, że i
tak jest to chyba (o ile czegoś nie zapomniałem) najlepszy blackmetal z
Indonezji jaki słyszałem. Sprawdźcie sobie ten debiut, bo zdecydowanie wykracza
on poza ramy jedynie ciekawostki geograficznej. Bardzo solidna rzecz.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz