poniedziałek, 27 czerwca 2022

Recenzja MISANTHROPIC RAGE „Hallucinatory Phenomena”

 MISANTHROPIC RAGE

„Hallucinatory Phenomena”

Godz Ov War Productions 2022

Polska. Kraj, w którym ponad 90% społeczeństwa to ponoć katolicy. Kraj, w którym jeszcze co niedziela kościoły wypełniają się wierzącymi (wypada przecież tam być w najlepszym odzieniu, aby się pochwalić, a poza tym, co powiedzieliby sąsiedzi, gdyby się nie było?). Kraj, w którym kler rozpanoszył się tak bardzo, że ma wpływ na politykę, a przy tym nie pozwala ukarać księży pedofilów. Zaprawdę dziwne to miejsce. I w tym pogrążonym w Judeo-Chrześcijańskiej zarazie kraju powstaje potężna, jedna z najlepszych, o ile nie najlepsza i najciekawsza scena Black Metalowa na świecie. Temat wręcz na pracę doktorską. Ja jednak nie mam zamiaru teraz zgłębiać tego fenomenu. Do napisania tych kilku słów sprowokował mnie niejako tegoroczny, czwarty już album mazowieckiego Misanthropic Rage. Album niesamowity i doskonały. Wszystkie produkcje tej hordy darzę zresztą wyjątkową atencją, ale „Hallucinatory Phenomena” okrutnie mocno przeorała mi łepetynę. Ta płytka to doprawdy potworna, prawdziwie diaboliczna, przepełniona bluźnierstwem, wzniosła wspaniałość. Dźwięki, które tu słyszymy są tak sugestywne i zniewalające, że każdorazowo po przesłuchaniu tej produkcji długo musiałem zbierać swe zwłoki z podłoża, a gdy już postawiłem się do pionu, to i tak jeszcze godzinami z otwartą gębą, z której bezwiednie cienką strużką ciekła mi ślina, zastanawiałem się nad tym, czy usłyszałem tu to, co usłyszałem. Beczki po prostu miażdżą, a przy tym potrafią pojechać tak pojebanymi fakturami, że we łbie robi się prawdziwe fiksum dyrdum. Perwersyjnie barbarzyński bas powoduje, że nasze wnętrzności wywracają się na lewą stronę, wirujące riffy uderzają z prymitywną silą, ale zarazem wiosło odpowiada także za doskonałe, unoszące się tu, transowe  melodie, które oddziałują na psychikę słuchacza w sposób wręcz niesamowity, oddzielając chłopców od mężczyzn lub jak kto woli ziarna od plew. Warstwa wokalna tego krążka jest natomiast tak diabelnie nawiedzona, chora i popaprana, że pod jej wpływem dusza płonie zimnym ogniem. Ta płytka to potężna kombinacja niesamowitej mocy i eterycznej, obskurnej  atmosfery. To obłędna menażeria rozsianych po całym albumie bezkompromisowych, siarczystych wyziewów, uwodzicielskich przejść i magicznych struktur, które ukazują ogromny talent, jak i brylantowy wręcz warsztat techniczny muzyków. Nie ma cienia wątpliwości. Wyśmienity kurwa album! Można zatracić się w każdej jego jebanej sekundzie. Budząca podziw, szalona, mroczna doskonałość!   


Hatzamoth   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz