czwartek, 16 czerwca 2022

Recenzja Voimaton „Profane Vestige”

 

Voimaton

„Profane Vestige”

Personal Records 2022

Po dość dobrze przyjętym w 2019 roku demo, chłopaki z Chicago wracają z pełną płytą, bezlitośnie wgniatając słuchacza w to na czym siedzi. Ich arcyciężki death / doom nieznacznie ewoluował, ale w dobrym kierunku. W przeciwieństwie do twardego brzmienia jakim posługiwali się na demosie, to obecne jest bardziej miękkie, lecz zyskało na ziarnistości przez co zrobiło się jeszcze gęściej niż było. Pobrzękująca gitara kreuje mozolne riffy w średnich i wolnych tempach, a toporny bas wraz z perkusją dodają im niewyobrażalnych dołów. Wszystkiemu towarzyszą głęboki growl wokalisty, któremu niejeden metalowy pieśniarz mógłby pozazdrościć. Muzycy nie silą się zbytnio na kombinowanie. Tworzone przez nich akordy w prosty sposób, nawiązując do staroszkolnego grania, ustawicznie prą na przód, tworząc zgniłą atmosferę, gdzie stęchłe powietrze odbiera dech i zabija na miejscu. W pierwszym odsłuchu poszczególne utwory mogą rysować się jako trudno przyswajalne za sprawą, by się mogło wydawać, beznamiętnego wydźwięku. Nic bardziej mylnego, bo przy kolejnym podejściu już można wyłuskać pojawiające się tutaj smaczki jak i intencje Amerykanów. Gdy drugi raz spotykamy się z „Profane Vestige” nagle na pozór surowe riffy stają się jakby łatwiejsze w odbiorze. Nie powoduje to jednak, że tracą na swojej prymitywności tylko zaczynają w swoisty sposób bujać, kołysząc nastym samym do wiecznego snu. Dodatkową przyprawą są tutaj chorobliwe zagrywki gitarzysty, który nie zapomina o tym, że jego gitara może generować wysokie tony. Dzięki temu, od czasu do czasu, dostajemy specyficzne tremolo lub krótkie i powykręcane elementy, które doskonale urozmaicają, a także przełamują znojny klimat albumu. Muzycy z Illinois wrócili i zajebali z grubej rury, zupełnie niezainteresowani tym, aby przypodobać się komukolwiek w żaden sposób. Voimaton gra prosty, ordynarny i nieoświecony death / doom metal, który niesie śmierć i zagładę. Albo przypadnie do gustu, albo nie. Mniej wytrwałym odradzam.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz