Bekor Qilish
„Throes Of Death From The Dreamed Nihilism”
I, Voidhanger Records 2022
Pomysłodawcą tego włoskiego projektu jest pochodząca z Lombardii artystka Andrea Bruzzone. Do sesji nagraniowej zaprosiła niebyle jakich pomagierów, bo byli to między innymi Colin Marston (Gorguts) oraz Gabriele Gramaglia (Vertebra Atlantis), a wyniki tej współpracy siedemnastego czerwca wydało I, Voidhanger, znane z nieobliczalnych propozycji. Już samo nazwisko drugiego z pomocników może wskazywać na to z czym przyjdzie nam się zmierzyć, włączając sprzęt grający. Od samego początku bowiem atakują nasze uszy zmasowane dysonanse, rwane do granic możliwości riffy, a także szalone i powykręcane solówki. Wszystkiemu towarzyszą całkiem niezłe i pełne nienawiści wokale, cedzące wrogie słowa w kierunku całego świata i ludzkości, gdzie królują obłuda, religijne zniewolenie, smutek i bezkresny ból. Te swoiste i nie do końca oczywiste deklamacje są równie trudne do zinterpretowania podobnie jak warstwa muzyczna. Przeplatają się w niej wspomniane agresywne gitarowe ataki, nagle przechodzące w połamane akordy, by za chwilę ucichnąć i przerodzić się w atmosferyczne oraz abstrakcyjne pejzaże, które przenoszą nas do krainy przedstawionej na okładce płyty. Ogólnie rzecz biorąc twórczość Bekor Qilish jest niełatwa do sklasyfikowania. Określana jako progresywny bądź awangardowy black metal w swej istocie wymyka się jednak z tych już dość szerokich ram. Poza wyraźnie blackowym krzykiem nic tu z czarciego grania więcej się nie uświadczy. Linia melodyczna poszczególnych utworów jest totalnie nieliniowa. To skrajnie szalony i nieokiełznany zbiór zagrywek, przywodzący na myśl raczej obłąkany i satanistyczny jazz niż metal. Nuty wybuchają tutaj niczym kolejne supernowe, niszcząc ciszę kosmosu jak i również nasze narządy słuchu. Rozumiem, że te wszystkie karkołomne elementy zawarte na „Throes Of Death From The Dreamed Nihilsm, mogą się podobać. W moim odczuciu pozostanie to tylko eksperymentem, który chwilami wymyka się spod kontroli i pędzi bezsensownie w bliżej nieokreślonym kierunku. Nic z tego konkretnego nie wynika. Ot sztuka dla sztuki. Fanom podobnych zespołów polecam bez wahania, dla reszty będzie to raczej ciężkostrawny posiłek.
shub niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz