Eschatology
„Eschatology”
ShadowRecords / RegainRecords 2022
Właściwie
to trudno opisać słowami co się tutaj odjebało. Trzech panów, dwóch Szwedów
znanych z Craft i Mordbrand wraz z Polakiem z Medico Peste, weszło do studia i
nagrało materiał, który ukaże się trzydziestego czerwca dzięki Shadows i Regain
Records. Mając na uwadze dokonania ich, że się tak wyrażę, macierzystych
bandów, a także piętno jakie do dzisiaj wywierają one na metalowej scenie,
spodziewałem się czegoś naprawdę mocnego. I zdziwiłem się okrutnie, bo się nie
pomyliłem. Słuchając „Eschatology” ciężko się silić na porównania chociaż
pierwiastki zespołów, z których ci trzej muzycy się wywodzą, siłą rzeczy tu
istnieją. Są jednak bardzo precyzyjnie ze sobą połączone, tworząc zupełnie nową
jakość. Z cech charakterystycznych dla twórczości tych kapel powstał wspaniały
koktajl, który trzeba popijać powoli, ponieważ można się zachłysnąć. Materiał
ten, to cztery utwory, które przynoszą mrok i zamieniają ten świat w puste i
zimne miejsce. Wszystko dzieję się za pomocą lodowatych gitar, które w
towarzystwie dobrze słyszalnego basu i „pukającej” perkusji, generują
mizantropijne riffy, mknące w średnich i szybkich tempach. Dzięki nim dostajemy
okrutny w swym wyrazie miszmasz atrybutów wyżej wspomnianych formacji.
Bezkompromisowa agresja to Craft, specyficzne bujanie Mordbrand, pojawiające
się momentami psychodeliczne i bezduszne w swym wyrazie zagrywki, to nic innego
jak Medico Peste. Całość okraszona niesamowitym wokalem, wydobywającym się z
gardła naszego rodaka, który swoją bezlitosną naturą, pożera te resztki
światła, których nie zdołała połknąć ta przeraźliwie nieludzka muzyka. Napięcie,
które wywołują dźwięki tej produkcji rośnie z każdym kawałkiem, aby osiągnąć
punkt kulminacyjny w ostatnim numerze. To co wyczynia tutaj Eschatology, w
pierwszej jego części, to emanacja zła oraz istny obłęd. Ja miałem gęsią skórę
na całym ciele. Cóż, ten polsko – szwedzki tercet zdaje mi się, że potężnie
wstrząśnie sceną black metalu, udowadniając, że można grać nowocześnie i nie
kaleczyć rzemiosła. Zajebista rzecz. Ostatni raz tak odleciałem w zeszłym roku,
słuchając Akolyth.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz