„Delicate Canvas of
Existence” (Ep)
Independent
2023
Breath
the Void to kolejny, polski projekt potwierdzający wielkość i potęgę naszej
sceny ekstremalnego grania. Zespół ten zrodził się bowiem w popapranym umyśle
Kuby Rachwalskiego, który z maniakalnym uporem dążył do zrzucenia w formie
dźwiękowej tego, co mu zalega na
trzustce i wątrobie. Gdy proces kompozycyjny dobiegł końca, twórca grupy zaczął
rozglądać się za muzykami, którzy byliby w stanie odegrać jego chore wizje i
pojechane, muzyczne pomysły. Odpowiadających mu jegomości znalazł a Argentynie
i Grecji i tak oto skład tego ansamblu zasilili perkusista David Mendez i
wokalista Leo Plat, a sam jego ojciec zajął się gitarą i basem. No i powiem
Wam, że muza to popierdolona konkretnie,
niczym rozjebany, biomechaniczny skuter śnieżny. Kurwa, wymiatają tu
panowie doprawdy wybornie i choć styl, któremu hołdują, nie należy do moich
ulubionych, to jednak chylę czoła zarówno przed twórczą wyobraźnią Jakuba, jak
i późniejszym kunsztem wykonania jego pomysłów. A trzeba Wam wiedzieć, że w
chuj pokręcone i mocno siadające na mózgownicę
to dźwięki, które pokazują przede wszystkim głęboką inspirację
szwedzkimi gigantami z Meshuggah. Znajduję tu jednak także pewne, chwilami co
prawda, bardzo subtelne (ale jednak) odniesienia do muzyki Mastodon, Neurosis,
czy Gojira, jednak szwedzki zespół, to zdecydowany drogowskaz, za którym podąża
Oddychaj Pustką. Zagrać tak połamane struktury rytmiczne, chore harmonie i
pozakręcane niczym świński ogon riffy naprawdę trzeba umieć, a nie tylko
chcieć, a te chłopaki to w pizdę palec, potrafią. Pomijając jednak aspekty
czysto techniczne (choć oczywiście warsztat członków zespołu jest wręcz
brylantowy), to materiał ten emanuje sugestywnym, niepokojącym feelingiem i
wszelakimi obawami przed dalszym, niepohamowanym rozwojem różnego rodzaju
cybernetycznych form sztucznej inteligencji. Osobiście podzielam te niepokoje,
więc być może dlatego dosyć mocno uderzyła mnie ta produkcja, choć pod względem
czysto muzycznym (o czym już wspominałem) jest raczej dosyć odległa od moich
codziennych fascynacji. Kontent jestem jednak, że na Polskiej ziemi powstają i
takie projekty, które eksplorują zaklęte, pokręcone rewiry wysoce oddziałującego
na psychikę odbiorcy i zmuszającego jednocześnie do zastanowienia Djent’u, czy
jak kto woli zgłębiające onomatopeiczne formy wioślarskiej ekspresji. Mam
nadzieję, że historia tego międzynarodowego projektu nie zakończy się na tym
wydawnictwie i za jakiś czas otrzymamy kolejny ich materiał, który ponownie
srodze nami zakręci i pozostawi w oparach niepokoju. Świetna robota. Mimo że to
nie moja bajka, to chętnie sprawdzę kolejny rozdział tej rozpoczętej na
„Delikatnym Płótnie Istnienia” opowieści.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz