sobota, 25 lutego 2023

Recenzja Unohdus „Niin Turhaan Tähdet Valaisivat Meitä”

 

Unohdus

„Niin Turhaan Tähdet Valaisivat Meitä”

Self-Release 2023

Unohdus to młodziutki jednoosobowy projekt, pochodzący z Helsinek. Jak na razie próżno szukać gdziekolwiek bliższych o nim informacji, bo ich po prostu nie ma. Zresztą kogo to obchodzi, niech przemówi muzyka, a będzie miała okazję już ósmego marca, kiedy to ukaże się na wszystkich cyfrowych platformach oraz na kasecie, której ilość będzie ściśle limitowana. Wszyscy ci, którzy skuszą się na kupno tego demosa usłyszą przepiękne dźwięki, składające się na przecudowny mariaż black i doom metalu w depresyjnej i atmosferycznej otoczce. Niebywale romantyczne i melancholijne riffy płyną zwiewnie. Miękko unoszą się w powietrzu niczym babie lato. Tęsknota jaka mnie ogarnia jest bolesna, ale za czym mi się tak ckli? Otóż nie wiem. Może za miłością, a może ten świat jest okropny i nikt mnie nie rozumie? Takie właśnie obrazki kreuje nasz fiński artysta, a robi to za pomocą ładnie brzmiących gitar, które wygrywają te harmonijne i zarazem ulotne akordy. Pojawiają się też skrzypce, przynoszące łzawą melodię. Są też klawiszowe tła, a jak! Wszystkiemu przygrywa, pukająca niczym u zranionego kochanka serduszko, perkusja. Spomiędzy całości wyłaniają się przesmutne wokale tego rozmarzonego black metalowca. Cóż począć. W dziwnych czasach przyszło mi się starzeć. Ludzi pojebało do reszty. Jak w ogóle komuś przyszło do głowy, żeby te dwa kawałki tu się znajdujące nazwać black metalem. Z takimi emocjami kojarzyć się ma ten gatunek? Czy kiedykolwiek nawiązywał on do takowych? Narodził się z lęków znerwicowanego romantyka? Myślę, że każdy doskonale zna odpowiedzi na te pytania.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz