Isolant
„Drain” E.P.
Sentient Ruin Laboratories 2023
Isolant
to po Crown Of Madness kolejny „syntetyczny” eksperyment jaki wpadł mi do
skrzynki pocztowej. W sumie w ich przypadku nie może być inaczej, gdyż ten
amerykańsko-hiszpański projekt otwarcie, bo i dlaczego by nie, mówi o swoim
zamiłowaniu do brytyjskich zespołów industrialnych chociażby takich jak Godflesh
czy Scorn. Te zainteresowania w odpowiedni sposób dociążyli i tym
zabiegiem stworzyli całkiem niezłą epkę, która zawiera sześć numerów ponurego i
niepokojącego death / doom metalu z wyraźnie industrialnym sznytem. Mięsiste i
delikatnie chropowate gitary generują kroczące riffy, którymi ten tercet
zapewne z niebywałą przyjemnością przygniata mnie do gleby. Abym na pewno nie
wstał, dopierdala mi jeszcze na kark wyraźnie słyszalny bas oraz biczuje moje
nieruchome ciało automatem perkusyjnym. Ci zwyrodnialcy dobrze się bawią, bo
czyniąc to wszystko, dodatkowo szepczą mi do ucha bluźnierstwa za pomocą
złowrogich wokaliz. Żeby od czasu do czasu dać mi wytchnienie, zagrają coś na
pianinie lub zapodadzą ambientowy przerywnik, będący podróżą w czarną otchłań.
Kiedy już wydaje mi się, że ten błogi spokój będzie trwał wiecznie, wszystko
zaczyna się od początku. Niesamowicie to przygnębiająca muzyka, na którą
składają się ultraprzysadziste gitary i sekcja rytmiczna, a także jednostajne
oraz zapętlające się akordy. W całość wpleciono trochę syntezatorowych teł,
podbijających chory i mechanicznie zimny klimat tego materiału. Aby dopełnić
ten dewiacyjny charakter „Drain”, twórcy zadbali również o należytą ilość
spazmatycznych zagrywek zmontowanych na strunach swych wioseł, w których
trakcie wygrywania doskonale słychać przesuwające się po progach gryfu opuszki
palców. Całość jawi się jako skrajnie mroczna wersja wyżej wymienionych kapel,
do których dorzuciłbym Swans, gdyż w przypadku Isolant też momentami jest
indyferentnie, a także G.G.F.H., ponieważ w kompozycjach omawianego tria,
pierwiastek niewytłumaczalnego i czystego zła jest również obecny. Jeżeli o
mnie chodzi, to od czasów G.G.F.H. właśnie, żadna industrialna produkcja nie
zrobiła mi tak dobrze jak ta. Totalnie perwersyjny i sataniczny kawał dobrej
muzy, stworzonej, żeby nękać… i nękać… i nękać…
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz