MISANTHROPIC
ART
„Last
Hunt”
Werewolf
Promotion 2022
Misanthropic
Art to istniejąca już dobrze ponad 20 lat horda należąca obok Alienation Cold,
Asthenic Syn, Baal Zebuth, Deathmoor, Shroud of Frost, Xynobis, czy Giggerotah
do Stavropol Nekrodivizion. Używając terminologii biznesowej, można nawet powiedzieć,
że w strukturach tych Sadist (czyli niepodzielny władca Misanthropic Art, ale i
aktywnie działający w innych projektach muzyk) pełni niemal funkcję prezesa
rady nadzorczej. Gdzieś do 2010 roku śledziłem regularnie poczynania Sztuki
Mizantropijnej. Później jakoś tak się złożyło, że kolejne wydawnictwa grupy przechodziły
niejako obok mnie, a niektóre z nich wręcz chowały się przede mną pod głazy
narzutowe. Z niemałą satysfakcją powitałem zatem, po ponad 10 latach, w mej skrzynce recenzenta,
kolejny, wydany w 2022 roku, jedenasty już album tego chorego projektu. Po jego
przesłuchaniu stwierdzam, że Sadist, wraz z Misanthropic Art nadal
konsekwentnie i fachowo robią swoje, rzeźbiąc surowy, mizantropijny,
nienawistny Black Metal. Bębny sieją konkretny rozpierdol, zimne, jadowite
riffy (oparte zarówno na sekcji tremolo, jak i mocniejszych akordach) niszczą,
a ponury, złowrogi scream emanuje bluźnierstwem i głębokim izolacjonizmem. Mimo
że można tu także usłyszeć niemało bardziej melodyjnych akcentów, to jednak
żadna z zawartych tu kompozycji nie jest lekka, łatwa i przyjemna, a
dopełniająca je, diaboliczna, złośliwa, mroczna, zahaczająca o undergroundowy,
urbanistyczny industrial elektronika sprawia, że nad „Last Hunt” unosi się
wysoce nihilistyczny, odhumanizowany, złowieszczy feeling i niemal
maniakalno-depresyjne wibracje. Dość sporo tu nawiązań do charakterystycznej,
fińskiej diabelszczyzny II fali gatunku, jednak na „Ostatnim Polowaniu”
znajdziemy równie dużo patentów symptomatycznych dla szkoły wschodniej z
ukierunkowaniem na Kaukaz. Siadła mi ta płytka niesamowicie dobrze. Być może
sprawiła to jej szczera bezkompromisowość, a być może zawarte w niej zło, jej
bestialstwo i koncepcyjna czystość. Bardzo dobra, przemyślana produkcja z lodowatym,
konserwatywnym, pierwotnie dzikim, zatopionym w mizantropii, bezlitosnym Black Metalem. Mam tylko nadzieję, że tytuł
tego albumu nie jest w żaden sposób proroczy, gdyż taką rogaciznę, jaką
prezentuje Misanthropic Art, to ja zawsze i wszędzie. Czekam zatem na ciąg
dalszy tej historii.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz