środa, 1 lutego 2023

Recenzja MISANTHROPIC ART „Last Hunt”

 

MISANTHROPIC ART

„Last Hunt”

Werewolf Promotion 2022

 

Misanthropic Art to istniejąca już dobrze ponad 20 lat horda należąca obok Alienation Cold, Asthenic Syn, Baal Zebuth, Deathmoor, Shroud of Frost, Xynobis, czy Giggerotah do Stavropol Nekrodivizion. Używając terminologii biznesowej, można nawet powiedzieć, że w strukturach tych Sadist (czyli niepodzielny władca Misanthropic Art, ale i aktywnie działający w innych projektach muzyk) pełni niemal funkcję prezesa rady nadzorczej. Gdzieś do 2010 roku śledziłem regularnie poczynania Sztuki Mizantropijnej. Później jakoś tak się złożyło, że  kolejne wydawnictwa grupy przechodziły niejako obok mnie, a niektóre z nich wręcz chowały się przede mną pod głazy narzutowe. Z niemałą satysfakcją powitałem zatem,  po ponad 10 latach, w mej skrzynce recenzenta, kolejny, wydany w 2022 roku, jedenasty już album tego chorego projektu. Po jego przesłuchaniu stwierdzam, że Sadist, wraz z Misanthropic Art nadal konsekwentnie i fachowo robią swoje, rzeźbiąc surowy, mizantropijny, nienawistny Black Metal. Bębny sieją konkretny rozpierdol, zimne, jadowite riffy (oparte zarówno na sekcji tremolo, jak i mocniejszych akordach) niszczą, a ponury, złowrogi scream emanuje bluźnierstwem i głębokim izolacjonizmem. Mimo że można tu także usłyszeć niemało bardziej melodyjnych akcentów, to jednak żadna z zawartych tu kompozycji nie jest lekka, łatwa i przyjemna, a dopełniająca je, diaboliczna, złośliwa, mroczna, zahaczająca o undergroundowy, urbanistyczny industrial elektronika sprawia, że nad „Last Hunt” unosi się wysoce nihilistyczny, odhumanizowany, złowieszczy feeling i niemal maniakalno-depresyjne wibracje. Dość sporo tu nawiązań do charakterystycznej, fińskiej diabelszczyzny II fali gatunku, jednak na „Ostatnim Polowaniu” znajdziemy równie dużo patentów symptomatycznych dla szkoły wschodniej z ukierunkowaniem na Kaukaz. Siadła mi ta płytka niesamowicie dobrze. Być może sprawiła to jej szczera bezkompromisowość, a być może zawarte w niej zło, jej bestialstwo i koncepcyjna czystość. Bardzo dobra, przemyślana produkcja z lodowatym, konserwatywnym, pierwotnie dzikim, zatopionym w mizantropii, bezlitosnym  Black Metalem. Mam tylko nadzieję, że tytuł tego albumu nie jest w żaden sposób proroczy, gdyż taką rogaciznę, jaką prezentuje Misanthropic Art, to ja zawsze i wszędzie. Czekam zatem na ciąg dalszy tej historii.

 

Hatzamoth   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz