niedziela, 12 lutego 2023

Recenzja Adversor „Portrait Of A Wasteland”

 

Adversor

„Portrait Of A Wasteland”

Time To Kill Records 2023

Tym, którym nieobcy jest współczesny thrash metal znają zapewne ten włoski kwartet. Po pięcioletniej nieobecności wraca on właśnie z najnowszym albumem. Fani tego typu muzykowania mogą być delikatnie zaskoczeni obecnym obliczem tej kapeli. Dwie poprzednie płyty były bowiem typowym naparzaniem w stylu wczesnego Kreator czy Sodom, ale też odznaczały się małym ładunkiem punka, który to dodawał muzyce Włochów nieposkromionego charakteru. Obecna produkcja Adversor jest nieco inna. Oczywiście dostajemy dziesięć kawałków o wyraźnie thrashowym usposobieniu, lecz nie gryzącym już tak mocno. Tak jakby założono tu kaganiec. Nie jest to jednak nic negatywnego ponieważ wydźwięk „Portrait Of A Wasteland” jest po prostu odmienny niż to do czego zdążyli przyzwyczaić swoich słuchaczy chłopaki z tego słonecznego kraju. Tym razem brzmienie w ich kompozycjach zostało dociążone. Strojenie gitar jest nieco niższe i skręca w death metalowe rejony. Zalatujące szwedzizną riffy atakują agresywnie jak niegdyś, jednak dodatkowo gniotą i mielą zwoje mózgowe, tak jakby samego biczowania i kaleczenia było już za mało. Pomimo, że zniknął ten właściwy dla tego bandu klangujący bas, to sekcja rytmiczna dorównuje wagowo gęstym akordom co tylko jeszcze bardziej dociąża całość. Nowe utwory są bardziej dojrzałe i przemyślane. W stale zmieniające się tempa i co za tym idzie tasujące się riffy, ci czterej panowie wplatają również trochę elementów znanych z heavy metalu jak choćby nastrojowe przerywniki z użyciem czystych strun czy też niesamowicie oddające ducha drugiej połowy lat osiemdziesiątych solówki. Trzecią produkcją Adversor udowadnia, że ten gatunek wcale nie zamierza odejść w niebyt i co więcej potrafi także nabrać masy mięśniowej dzięki czemu potrafi przypierdolić jeszcze brutalniej niż kiedyś. Wściekły doberman zamienił się w rottweilera.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz