The
Lovecraft Sextet
„Black+White”
Debemur
Morti 2023
Debiutancki album The Lovecraft Sextet ukazał się
zaledwie cztery miesiące temu i odcisnął na mojej psychice dość mocny ślad.
Stąd też bardzo się cieszę, że mogę dziś obcować z dokładką do dania głównego,
którym było „Miserere”. Tytuł tego nowego, pomniejszego wydawnictwa, jest
bardzo przewrotny. W muzyce rzeczonego projektu nic bowiem nie jest czarno –
białe. Dźwięki przez ten twór tworzone faktycznie są poniekąd grą kontrastów,
co słychać najdobitniej już w pierwszej części „Black”, gdzie pozorną ciszę
przerywa nieoczekiwany wybuch agresji, jednak barw znajdziemy tu cały wachlarz.
Zwłaszcza jeśli nie potraktujemy tej muzyki pobieżnie a pozwolimy jej się
bezwzględnie otoczyć. Jeśli ktoś nie jest w temacie, to nadmienię, iż mamy tu
do czynienia z fuzją mrocznego jazzu z elementami nieco bardziej agresywnymi, w
wyobraźni mogącymi kojarzyć się z black metalem, choć moim zdaniem zastosowanie
tej terminologii przy promocji płyty jest jedynie zabiegiem czysto
marketingowym. Nie zmienia to jednak faktu, iż panowie potrafią swoimi
dźwiękami czarować i wprowadzać w inny świat. Świat dziwadeł, niespotykanych doznań
i stworzeń. Jak ktoś za dziecka otwierał usta przy „Podróżach Pana Kleksa” to
tutaj będzie miał muzycznie powtórkę z rozrywki. „Black+White” to muzyka, którą
można określić wieloma przymiotnikami, ale nastrojowa, smutna i osobista, to
chyba najtrafniejsze z nich. Każdy bowiem może te dwie kompozycje odebrać na
swój sposób, u każdego mogą one wywołać inne reakcje, od totalnego uwielbienia
do odruchów wymiotnych. Nie uważam się bynajmniej za człowieka o szerokich
horyzontach muzycznych, wręcz kurwa przeciwnie. Ale takie zespoły jak The
Lovecraft Sextet udowadniają mi, że jednak poza uwielbieniem dla prymitywizmu
tli się we mnie pragnienie czegoś nowego, nietypowego. Nie wspomniałem nic o
wokalach na Czarno-Białej… Powód jest banalny. Takowych nie ma. Ta muzyka sama
w sobie niesie taki przekaz, takie emocje, że jakiekolwiek ekspresje wokalne
zdaja się tu zbędne. To tylko dziesięć minut, a potrafią zadziałać jak dobrej
jakości, łapczywie wciągnięta ścieżka. Totalny odjazd, choć zaznaczam, nie dla
każdego.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz