czwartek, 9 lutego 2023

Recenzja TRUENT „Through The Valey of EarthlyTorment”

 

TRUENT

„Through The Valey of EarthlyTorment”

Independent 2022


Progresywno-techniczni wymiatacze z kraju klonowego liścia uderzyli swym pierwszym, pełnym albumem bez specjalnych zapowiedzi i medialnego szumu. I myślę, że był to dobry ruch, gdyż dzięki temu potencjalni słuchacze podeszli do tego albumu z zaciekawieniem, ale co najistotniejsze, czystą głową. A powiem Wam, że na jedyneczce Truent jest czego posłuchać. Mieszają bowiem chłopaki naprawdę fachowo i zębem. „Through The Valey of Earthly Torment” to 33 minuty konkretnie zakręconych beczek, wywijającego okrutnie, wyrazistego basu z lekko jazzowym zacięciem, morderczo precyzyjnego, rozrywającego na strzępy riffowania, wyrafinowanych, doskonałych solówek i rasowych, agresywnych wokali. Usłyszymy tu także całe mrowie wysmakowanych harmonii i bogatych, technicznych, gitarowych ornamentów, które powodują opad kopary, ale w tym gatunku to norma. Charakterystyczną cechą muzyki Truent i zarazem jej sporą siłą jest inteligentna synchronizacja wyrywającej z buciorów, śmiertelnej jazdy, rozbudowanych refrenów i melodyjnych haczyków, które wkręcają się w skronie, chcąc być zapamiętanym. Czy im się to udaje? No, prawdę powiedziawszy nie zawsze i nie do końca, ale próbują wytrwale i z uporem, godnym lepszej sprawy. Doszliśmy zatem niejako do sedna tematu. Progresywny, Techniczny Death Metal to niełatwy kawałek chleba, gdyż scena tego gatunku jest zatłoczona niczym tokijskie metro w godzinach szczytu. Nie wystarczy już nagranie tylko dobrej, rzetelnej  płyty, aby pozostać na dłużej na ustach fanów, nie wspominając już o ich umysłach. Album Kanadyjczyków jest co prawda bardziej, niż dobry, ale to i tak może okazać się zbyt mało. Poza tym nie wszystko na tej płycie mi leży. Srogo połamane elementy Metalu Śmierci w chuj robią mi dobrze, ale do bardziej siłowych patentów rodem z nowocześnie podanego i wyprodukowanego Techno-Deathcore’a (choć płynnie i bezboleśnie asymilują się one z ogólną zawartością tej płytki, potwierdzając zarazem wyborny warsztat muzyków), ni cholery nie mogę się przekonać i ich zaakceptować. Myślę jednak, że fani twórczości Revocation, Infant Annihilator, Fallujah, Fit for An Autopsy, czy ostatniej produkcji Gorod chętnie podążą z Truent „Przez Dolinę Ziemskiej Męki” i zapewne często będą powtarzać te wycieczki przez dłuższy czas. Ja ową dolinę także zwiedziłem kilka razy, ale nie znalazłem powodu, aby ponownie do niej zawitać. Dobry, a może i nawet bardziej, niż dobry album z technicznym graniem, który jednak najprawdopodobniej utonie w morzu podobnych mu, dobrych albumów. No, chyba że się mylę?

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz