Qwälen
„Syvä Hiljaisuus”
Time To Kill Rec. 2023
Black metal i punk idą w parze nie od dziś, i
dowodów na powyższe stwierdzenie nikomu przedstawiać chyba nie trzeba. Niektóre
zespoły mieszają jednak oba te gatunki nader wyraźnie, w czym przodują chyba
głównie pijaki z Finlandii. Qwälen to nie pierwszy z młodszych przedstawicieli
tamtejszej sceny z którym moje drogi skrzyżował los, a który gra muzykę, jaką z
powodzeniem można określić mianem fińskiego black metal punka. Czego można się
spodziewać po takim graniu większość z was zapewne już się domyśla. Na drugim
albumie kolesi z Oulu otrzymujemy osiem kopów brudnym, nigdy nie czyszczonym
glanem prosto w ryj. Ta trzydziestopięciominutowa jazda to kilka podstawowych
składników wrzuconych do kotła i delikatnie jedynie zamieszanych, bez dodawania
niepotrzebnych nikomu przypraw. Czytając zatem z przepisu, mamy tu proste,
chwilami wręcz kwadratowe napierdalanie w beczki, niejednokrotnie przechodzące
w blasty, ale z umiarkowaniem, nieskomplikowane acz wpadające w ucho gitarowe
melodie, często oparte na riffach tremolo, pulsujący dynamicznie bas oraz
przeraźliwy, bardzo intensywny wrzask wokalisty. Zaskoczeni? Pewnie, że nie,
ale ile razy włączam podobną mieszankę to, po pierwsze, od razu mam skojarzenia
z Impaled Nazarene, może i też dlatego, że śpiewane jest to po ichniemu, a po
drugie primo, ultimo, nie potrafię usiedzieć na dupie. Kompozycje Qwälen są tak
nośne, tak skoczne i bezpośrednie, że nie pomachać przy nich rączką, nie
potupać nóżką i nie postroić głupich min wręcz nie wypada. Wszystko tu się
pięknie zazębia i wzajemnie uzupełnia, mimo iż jest to, jak wspomniałem,
mozaika raczej czarno czerwona. Panowie wiedzą jednak, że jazda na jedno kopyto
często gdzieś tam jednym uchem wpada, by zaraz wylecieć z drugiej strony. Stąd
też starają się odpowiednio balansować swoje kompozycje, oczywiście cały czas
pozostając we wspomnianym na początku nurcie. Dzięki temu ta muzyka aż prosi,
byśmy wcisnęli na odtwarzaczu „repeat”, a bijąca z niej siła byłaby idealnym
lekarstwem w przypadku kryzysu energetycznego. Ponadto słychać, że Finowie
świetnie się przy tych dźwiękach bawią a wszystko co do nas dociera wypływa z
nich szczerze i bez najmniejszego wysiłku. Taki granie, proste ale nie banalne,
zawsze rysuje na moim licu ogromnego banana, zatem nic dziwnego, że i do „Syvä
Hiljaisuus” szczerzę kły. Z przyjemnością powrócę do tych nagrań jeszcze
niejednokrotnie, a wam polecam zapoznanie się z tym materiałem. O ile
oczywiście jesteście szalikowcami takich napierdalanek.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz