niedziela, 26 lutego 2023

Recenzja Qwälen „Syvä Hiljaisuus”

 

Qwälen

„Syvä Hiljaisuus”

Time To Kill Rec. 2023

Black metal i punk idą w parze nie od dziś, i dowodów na powyższe stwierdzenie nikomu przedstawiać chyba nie trzeba. Niektóre zespoły mieszają jednak oba te gatunki nader wyraźnie, w czym przodują chyba głównie pijaki z Finlandii. Qwälen to nie pierwszy z młodszych przedstawicieli tamtejszej sceny z którym moje drogi skrzyżował los, a który gra muzykę, jaką z powodzeniem można określić mianem fińskiego black metal punka. Czego można się spodziewać po takim graniu większość z was zapewne już się domyśla. Na drugim albumie kolesi z Oulu otrzymujemy osiem kopów brudnym, nigdy nie czyszczonym glanem prosto w ryj. Ta trzydziestopięciominutowa jazda to kilka podstawowych składników wrzuconych do kotła i delikatnie jedynie zamieszanych, bez dodawania niepotrzebnych nikomu przypraw. Czytając zatem z przepisu, mamy tu proste, chwilami wręcz kwadratowe napierdalanie w beczki, niejednokrotnie przechodzące w blasty, ale z umiarkowaniem, nieskomplikowane acz wpadające w ucho gitarowe melodie, często oparte na riffach tremolo, pulsujący dynamicznie bas oraz przeraźliwy, bardzo intensywny wrzask wokalisty. Zaskoczeni? Pewnie, że nie, ale ile razy włączam podobną mieszankę to, po pierwsze, od razu mam skojarzenia z Impaled Nazarene, może i też dlatego, że śpiewane jest to po ichniemu, a po drugie primo, ultimo, nie potrafię usiedzieć na dupie. Kompozycje Qwälen są tak nośne, tak skoczne i bezpośrednie, że nie pomachać przy nich rączką, nie potupać nóżką i nie postroić głupich min wręcz nie wypada. Wszystko tu się pięknie zazębia i wzajemnie uzupełnia, mimo iż jest to, jak wspomniałem, mozaika raczej czarno czerwona. Panowie wiedzą jednak, że jazda na jedno kopyto często gdzieś tam jednym uchem wpada, by zaraz wylecieć z drugiej strony. Stąd też starają się odpowiednio balansować swoje kompozycje, oczywiście cały czas pozostając we wspomnianym na początku nurcie. Dzięki temu ta muzyka aż prosi, byśmy wcisnęli na odtwarzaczu „repeat”, a bijąca z niej siła byłaby idealnym lekarstwem w przypadku kryzysu energetycznego. Ponadto słychać, że Finowie świetnie się przy tych dźwiękach bawią a wszystko co do nas dociera wypływa z nich szczerze i bez najmniejszego wysiłku. Taki granie, proste ale nie banalne, zawsze rysuje na moim licu ogromnego banana, zatem nic dziwnego, że i do „Syvä Hiljaisuus” szczerzę kły. Z przyjemnością powrócę do tych nagrań jeszcze niejednokrotnie, a wam polecam zapoznanie się z tym materiałem. O ile oczywiście jesteście szalikowcami takich napierdalanek.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz