Aodon
„11069”
Willowtip
Rec. 2020
Ten krążek włączyłem z niecnym zamiarem pozbycia się
go z dysku po odsłuchaniu jednego utworu. Z prozaicznego powodu – notka
promocyjna zapowiadała mi tu francuski „post-black metal”. No kurwa, już skaczę
z radości! Zwłaszcza, że większość nagrań spod tego znaku kojarzy mi się z
polowaniem na kuropatwy. Więcej w nich skradania się na paluszkach i wabienia
jakimiś dziwnymi piszczałkami niż wystrzałów z dubeltówki. Szybko jednak
okazało się, że Aodon tyle ma wspólnego z post metalem, co but z butonierką. Odpowiedzialny za ten twór niejaki M-Kha, po czterech latach od wydaniu nagranego w pojedynkę
debiutu, dokooptował sobie do składu dwóch dodatkowych muzyków i serwuje nam
ponad trzy kwadranse niesamowicie ciekawej i trzymającej w napięciu muzyki.
Absolutnie nie postnej. Już prędzej określiłbym ją jako atmosferyczny,
nowoczesny black metal. Zapewne można znaleźć tu sporo pierwiastków
francuskiego black metalu choćby w klimatach Blut Aus Nord, jednak bezpośrednie
porównanie byłoby zbyt dużym uproszeniem. Trio serwuje nam ostre, agresywne harmonie
w przeważającej większości wygrywane w dość szybkim tempie. Bardzo dużo tu
chwytliwych fragmentów, które jednocześnie chłoszczą do krwi i bujają nietuzinkową
melodyjnością. Każda z zamieszczonych tu ośmiu kompozycji jest odpowiednio
urozmaicona. Poza ostrymi jak brzytwa, świdrującymi tremolo czy kapką
dysonansów jest tu nieco zagrań bardzo rytmicznych i chwytliwych, odpowiednia
ilość klimatycznych zwolnień i ogrom płynących z tej muzyki emocji. To w jaki
sposób Francuzi łączą ze sobą te elementy sprawia, że nie sposób wręcz oderwać
się od tego albumu. Wszystko wydaje się tutaj do bólu autentyczne, wściekłość
miesza się z tęsknotą i smutkiem tworząc kolorową niczym samo życie mozaikę. Teksty
na „11069” wykrzyczane są po francusku i trzeba przyznać, że zostało to
zrobione z wielką klasą. Siła głosu M-Kha dosłownie mrozi skórę i oszrania
oczy. Nie mam pojęcia o czym chłop wrzeszczy, jednak sposób w jaki to czyni
sprawia, że jestem przekonany iż jego słowa są tak samo osobiste jak muzyka.
Bardzo dobre jest także brzmienie tego materiału. Niby bardziej nowoczesne,
jednak tak dopracowane, by poszczególne instrumenty łączyły się w niesamowicie
precyzyjne narzędzie do zadawania sonicznej tortury. Słuchałem tej płyty
wczoraj wieczorem, słucham dziś non stop od rana i nie mogę przestać. Zdecydowanie jest
to najlepszy krążek z gatunku „atmosferyczny black metal” jaki słyszałem w tym
roku a kto wie, może i na przestrzeni kilku wstecz.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz