niedziela, 12 kwietnia 2020

Recenzja NIGHTBEARER „Tales of Sorcery and Death”


NIGHTBEARER
„Tales of Sorcery and Death”
Testimony Records 2019




Niemiecki Nightbearer w grudniu zeszłego roku zaprezentował światu swój pierwszy album długogrający i powiem Wam, że bardzo fajnie słucha się tej płytki. „Tales …” to rzetelny kawałek Death Metalowego rzemiosła inspirowany szwedzką szkołą lat 90-tych. Myślę, że wszyscy wiedzą, z czym to się je, zatem nie ma sensu spuszczać się nad chropowatymi, piłującymi riffami, napierdalającą konkretnie sekcją z głębokim basem, czy klasycznie zachrypniętym, zawodowo zdzierającym gardło, plującym jadem wokalistą. Wiosła zainfekowane są pewną ilością kąśliwych melodii, a brzmienie jest soczyste, mocne, brutalne i selektywne, zatem płytka bardzo dobrze żre, a zawarte tu kompozycje potrafią nieźle przyjebać. Niemcy opierając się na klasycznej szwedziźnie, dorzucili również swoje trzy grosze, zatem pojawiają się tu także siarczyste blasty i odrobina epickich, podniosłych fragmentów tworzonych przy pomocy monumentalnego parapetu. Te klawiszowe patenty całkiem dobrze asymilują się z tą agresywną muzą i zarazem pasują do warstwy lirycznej albumu, która oparta jest na tematach horror & fantasy i twórczości J.R.R. Tolkiena, S. Kinga, czy G.R.R. Martina. Płytka zachowuje idealną wręcz równowagę pomiędzy bezkompromisową formą a nienachalną melodyjnością, zaś zawarta na niej muza ma konkretny groove i napędzana jest instrumentalną sprawnością i maniakalnym uwielbieniem skandynawskiej, Śmierć Metalowej tradycji. Cóż, w zasadzie po tych kilku zdaniach wszystko powinno być jasne. Płytka solidna i rzetelna, może bez fajerwerków, ale zdecydowanie do posłuchania, wiadomo wszak, że konkretnego Death Metalu nigdy dość, a czy wydacie na nią swoje ciężko zarobione dutki, to już Wasza sprawa. 


Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz