niedziela, 26 kwietnia 2020

Recenzja HYPERDONTIA „Excreted from the Flesh”

HYPERDONTIA
„Excreted from the Flesh” (EP)
Me Saco un Ojo Records 2020


Gdy włączyłem najnowszy materiał Hyperdontia, to prawie się oszczałem. Wzruszyłem się bowiem aż do cewki moczowej. Kurwa, jakie to piękne!!! Ich najnowszy materiał to w prostej linii naturalna kontynuacja i rozwinięcie stylu z zajebistego, płytowego debiutu „Nexus of Teeth”. „Excreated..” to tylko dwa wałki, ale uwierzcie mi, to potworny, oldschoolowy wypierdol niszczący obiekty. To prawdziwa apoteoza śmierci w swej najczystszej postaci. Kurwa, płytowy debiut tych kolesi wstrząsnął mną do głębi, ale te dwa nowe wałki spowodowały, że padłem na kolana. Ja pierdolę! Zmiażdżył mnie ten materiał mimo, że to tylko 9 minut muzy, strach pomyśleć, jak zbeształaby mnie dłuższa produkcja grupy. Uwielbiam tę okrutnie gniotącą sekcję, tradycyjnie wypruwające wnętrzności, precyzyjne riffy i niski, zapleśniały growling. No w mordę jeża, słucham tego już któryś raz z rzędu i za każdym razem jestem rozjebany, jak gnój po polu! Recenzując ich płytowy debiut, miałem rację, że warto obserwować ich posunięcia, co dobitnie potwierdza ta EPka, o której skreślam tu parę słów. Delikatna zmiana składu nie wpłynęła w żaden sposób na jakość tej muzy, a kto wie, czy nawet nie zwiększyła siły rażenia tych dźwięków. Cały czas słychać głębokie inspiracje Morbid Angel, Monstrosity czy Adramelech, jednak nie są to otwarte zrzynki, a raczej ewolucja poparta klasyką gatunku. Słysząc to, co zespół stworzył na „Excreted …” mam głębokie przeczucie, graniczące z pewnością, że prawdziwa rzeź niewiniątek dokona się z całą swą mocą na ich drugiej, pełnej płycie, której oczekuję z niecierpliwością i chujem sterczącym niczym konar baobabu. Jeżeli się pomylę (choć nie sądzę, aby tak się stało), ślubuję, że w ramach pokuty odbędę pielgrzymkę na kolanach do Częstochowy lub innej Lednicy czy Góry Kalwarii, aby oszczać to wszystko ciepłym strumieniem moczu. Zresztą chuj z tym, jak będzie w przyszłości, delektujmy się tym, co jest tu i teraz, czyli dźwiękami, jakie Hyperdontia wypluła ze swych trzewi na tej EPce, bowiem to naprawdę zajebisty kawał klasycznego, Death Metalowego mięsiwa. Czy już mówiłem, że jestem rozjebany najnowszą propozycją tego zespołu? Tak? To nic, powtórzę to raz jeszcze. Jestem totalnie, całkowicie i bez żadnego „ale” rozjebany na atomy. Kurwa i znowu zbiera mi się na płacz, bowiem ponownie zanurzyłem się w te przepięknie miażdżące dźwięki, ale nic to, bo jak mówił pewien człowiek, „jak chłop płacze, to musi być święto”, a niewątpliwie takim świętem jest dla mnie „Excreted from the Flesh”. Houk! Powiedziałem!

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz