sobota, 11 kwietnia 2020

Recenzja Dysylumn "Occultation"


Dysylumn
"Occultation"
Signal Rex 2020

Dysylumn to kolejna nazwa, która dotychczas skutecznie chowała się przede mną w gąszczu corocznych pozycji wydawniczych. Zresztą nie tylko ja ją przeoczyłem. Robiąc dziś krótkie rozeznanie wśród znajomych maniaków, ten francuski duet stanowił dla nich zdecydowane novum. Tym bardziej cieszę się, że moje drogi z chłopakami z Lyon w końcu się zeszły, gdyż tworzona przez nich muzyka jest nieprzeciętna. "Occultation" to drugi album zespołu który ukazał się pierwotnie dwa lata temu nakładem Egregor Records, a który Signal Rex właśnie wznawia na woskowym nośniku. Materiał ten składa się z ośmiu trwających łącznie pięćdziesiąt minut utworów utrzymanych w klimacie francuskiego black metalu. Ale czy tylko? Otóż niekoniecznie. W swoich kompozycjach Dysylumn bardzo zgrabnie łączą ten gatunek z death czy nawet doom metalowymi wzorcami, urozmaicając swoje dźwięki i malując za ich pomocą kolorowe pejzaże. Pejzaże, w których dominuje jednak przede wszystkim uczucie smutku i depresji. Mimo iż sporo w nich nietuzinkowych melodii, oscylują one w wolnych, skłaniających do zadumy nad ludzkim losem myśli. Wiele jest na tym krążku elementów wyróżniających go z tłumu. Choćby wokale, dalekie od black metalowego skrzeku, aczkolwiek chwilami o niego zahaczające, a oscylujące głównie w bardziej death metalowych rejonach. Brzmienie albumu, bardziej kojarzące się z klasykami death/doom niż choćby skandynawskim brzęczeniem. Zresztą co by nie mówić, mocno podbita sekcja rytmiczna na tym krążku zmienia swoją siłą puls ciała słuchacza czyniąc go swoim niewolnikiem. Jednak największą siłą "Occultation" jest bogactwo pomysłów. Każdy z utworów raczy nas zaskakującymi patentami, riffami wpadającymi w ucho, wślizgującymi się przez uszy do mózgu i czyniącymi tam istne spustoszenie. Niepozorne na początku melodie z czasem dojrzewają, rosną i stają się olbrzymami, absorbującymi myśli i rozsadzającymi czaszkę od wewnątrz. Hipnotyzują i czarują aż do całkowitego zawładnięcia umysłem odbiorcy. Niszczą przy okazji jakiekolwiek pozytywne nadzieje i wszczepiają prosto w kręgosłup ból, cierpienie i beznadzieję. Tak, muzyka Francuzów ma iście diabelską siłę oddziaływania. Pasożytuje na naszych siłach witalnych, wysysa je, by ostatecznie uczynić nas sobie podobnym – beznadziejnym, straconym, nic nie znaczącym. Ten krążek mąci w głowie bardziej niż Ewa namawiająca Adama do zjedzenie rajskiego jabłka. Każdemu, przed zapoznaniem się z "Occultation" zalecam zaopatrzenie się w zestaw żyletek i napuszczenie do wanny gorącej wody. Bo, cytując klasyka, żywy stąd nie wyjdzie nikt.
- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz