Wilczyca
"Horda"
Godz
Ov War 2020
Jeszcze
nie ostygła we mnie krew po wydanym na początku roku debiucie
Wilczycy, a tu dwuosobowy projekt już powraca z nowym materiałem.
Bez jakichkolwiek zapowiedzi, czy pytania klienta o zgodę dokładają
na brudny talerz kolejne pół godziny muzyki. W pierwszej chwili
rodzi się rzecz jasna pytanie czy aby nie za szybko skoro "Wilczyca"
nie zdążyła się jeszcze na dobre odbeknąć. Najwyraźniej goście
mają to głęboko w chuju i w myśl zasady "Gdy się człowiek
spieszy, to się Diabeł cieszy" wypluwają z siebie kolejne
pięć utworów. Zasadniczo nowy mini nie różni się znacznie od
debiutu. Nadal mamy tu do czynienia z zagranym spontanicznie i bardzo
oszczędnym black metalem. Tym razem jest chyba jeszcze bardziej
surowo i prymitywnie. W pierwszej chwili może się wydawać, że
jest to zagrane nawet nieco na odpierdol, jednak po kilku, kilkunastu
odsłuchach te rzekomo proste akordy wbijają się głęboko w pamięć
i nie ani myślą odpuszczać. Słychać tu głównie echa norweskie,
choć, tak jak na wspomnianym powyżej debiucie, nie obeszło się bez nawiązania do klasyki polskich pionierów diabelstwa. Wystarczy
posłuchać drugiego na taśmie "Horda", by logo Kata
samoistnie pojawiło się przed oczami. Mamy tu także mały
przerywnik, czy odskocznię od surowizny w postaci ambientowego
interludium "Echo", utworu dającego możliwość
odpłynięcia na chwilę i nieco odmienne rejony. Chwilę potem
atakuje nas ponownie nordycki klimat cuchnący bardzo mocno Burzum.
Najwyraźniej słychać to chyba w wieńczącym "Hordę"
utworze "Demon", bardzo silnie kojarzącym się z tym, co
Varg poczynił na "Filosofem". Zwłaszcza druga,
klawiszowa, mocno transowa część tego utworu dobitnie udowadnia,
po jakie inspiracje tym razem sięgnęła Wilczyca. Nie można przy
okazji nie wspomnieć o wokalach, które są tutaj jeszcze bardziej
opętane niż na wcześniejszym materiale. Krążyły plotki, że
podczas nagrywania debiutu It z Abruptum celowo zadawał sobie
cierpienie, by jego ekspresje wokalne były nieudawane i wyrażały
autentyczne odczucia. Podobne wrażenie można odnieść słuchając
nowych nagrań Wilczycy. Każdy kto łyknął debiut tego hordu
zapewne zakocha się także w ich najnowszym wydawnictwie. Co prawda
materiał ten ukazał się jedynie na kasecie, jednak mam nadzieję,
że w najbliższej przyszłości fani innych nośników będą mogli
także zaopatrzyć się w fizyczną kopię "Hordy".
Osobiście bardzo na to liczę, bo chłopaki skopali mi dupę po raz
kolejny. Bardzo dobry matex!
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz