poniedziałek, 6 kwietnia 2020

Recenzja Wilczyca "Horda"


Wilczyca
"Horda"
Godz Ov War 2020

Jeszcze nie ostygła we mnie krew po wydanym na początku roku debiucie Wilczycy, a tu dwuosobowy projekt już powraca z nowym materiałem. Bez jakichkolwiek zapowiedzi, czy pytania klienta o zgodę dokładają na brudny talerz kolejne pół godziny muzyki. W pierwszej chwili rodzi się rzecz jasna pytanie czy aby nie za szybko skoro "Wilczyca" nie zdążyła się jeszcze na dobre odbeknąć. Najwyraźniej goście mają to głęboko w chuju i w myśl zasady "Gdy się człowiek spieszy, to się Diabeł cieszy" wypluwają z siebie kolejne pięć utworów. Zasadniczo nowy mini nie różni się znacznie od debiutu. Nadal mamy tu do czynienia z zagranym spontanicznie i bardzo oszczędnym black metalem. Tym razem jest chyba jeszcze bardziej surowo i prymitywnie. W pierwszej chwili może się wydawać, że jest to zagrane nawet nieco na odpierdol, jednak po kilku, kilkunastu odsłuchach te rzekomo proste akordy wbijają się głęboko w pamięć i nie ani myślą odpuszczać. Słychać tu głównie echa norweskie, choć, tak jak na wspomnianym powyżej debiucie, nie obeszło się bez nawiązania do klasyki polskich pionierów diabelstwa. Wystarczy posłuchać drugiego na taśmie "Horda", by logo Kata samoistnie pojawiło się przed oczami. Mamy tu także mały przerywnik, czy odskocznię od surowizny w postaci ambientowego interludium "Echo", utworu dającego możliwość odpłynięcia na chwilę i nieco odmienne rejony. Chwilę potem atakuje nas ponownie nordycki klimat cuchnący bardzo mocno Burzum. Najwyraźniej słychać to chyba w wieńczącym "Hordę" utworze "Demon", bardzo silnie kojarzącym się z tym, co Varg poczynił na "Filosofem". Zwłaszcza druga, klawiszowa, mocno transowa część tego utworu dobitnie udowadnia, po jakie inspiracje tym razem sięgnęła Wilczyca. Nie można przy okazji nie wspomnieć o wokalach, które są tutaj jeszcze bardziej opętane niż na wcześniejszym materiale. Krążyły plotki, że podczas nagrywania debiutu It z Abruptum celowo zadawał sobie cierpienie, by jego ekspresje wokalne były nieudawane i wyrażały autentyczne odczucia. Podobne wrażenie można odnieść słuchając nowych nagrań Wilczycy. Każdy kto łyknął debiut tego hordu zapewne zakocha się także w ich najnowszym wydawnictwie. Co prawda materiał ten ukazał się jedynie na kasecie, jednak mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości fani innych nośników będą mogli także zaopatrzyć się w fizyczną kopię "Hordy". Osobiście bardzo na to liczę, bo chłopaki skopali mi dupę po raz kolejny. Bardzo dobry matex!
- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz