Old Skull
"Death
Rattle"
Putrid Cult
2020
Kolejna
pozycja zapowiadana przez niezawodną Putrid Cult na najbliższe
koronowirusowe czasy, to projekt o jakże wymownej nazwie, w skład
którego wchodzą muzycy takich aktów jak Ur, Annihilation Vortex i
Martwa Aura. Dla mnie w sumie to chuj nie rekomendacja,
uwzględniając, że dwie trzecie z tych nazw w zasadzie mało mnie
obchodzi. Jednak skoro człowiek i tak siedzi w domu, to na
słuchanie muzy czasu jakby więcej, więc co mi szkodzi sprawdzić.
A warto! Materiał otwiera się z wolna, przechodząc po chwili w
siarczysty, oparty na d-beacie utwór podrywający momentalnie dupę
z krzesła i skłaniający do dzikiego headbangingu. Nie wiem
dlaczego, ale jakoś mi się od razu skojarzył bardziej z rodzimym
The Dead Goats niż szwedzkim pierwowzorem. Bez jaj, ten kawałek
mógłby się bez problemu zmieścić choćby na "Baptized In
the Grave". Tłuste gitary, niesamowity groove i głęboki wokal
momentalnie udowadniają, że Kozy nie są jedynym zespołem w naszym kraju który
potrafi w lata dziewięćdziesiąte made in Sweden. Im dalej w las,
tym mniej drzew, jest równie dobrze. Chłopaki częstują nas
gniotącym jaja ciężarem spod znaku Cianide czy Bolt Thrower i jest
to mieszanka, która kręci we łbie mocniej niż spirytus kupiony od
Ukraińca na lokalnym bazarze. Bez zabawy w techniczne połamańce
Oldschoolowcy traktują nas miksturą szwedzkiego i amerykańskiego
grania z brytyjskim sznytem z charakterystycznymi melodiami,
wkręcającymi się w głowę i nie mającymi oczywiście nic
wspólnego ze słodkim pierdzeniem. Nie ma tu zbędnego ścigania się
ze strusiem, jest to potężny, oparty na średnim tempie kop
w dupsko. Od groma tu chwytających za serducho riffów i mocno
absorbujących pomysłów. Niby wszystko oparte jest na starych i
sprawdzonych wzorcach i innowacji tu zero, lecz słucha się tego z tak
szeroko otwartą paszczą, że trzeba uważać, by kolega, którego
od dziecka uważaliście za hetero nie zaatakował znienacka coming-outem. Aby całe równianie się zgadzało mamy tu dojebane,
ciężkie jak sam chuj brzmienie i idealną staroczaszkową
produkcję. Szkoda, że ten matex jest tak krótki, bo ja bym bardzo
chętnie łyknął więcej. Według mnie "Death Rattle"
kasuje w pizdu wszelkie wcześniejsze dokonania macierzystych zespołów udzielających się w tym projekcie ludzi. Bardzo mocny i
przede wszystkim bardzo równy materiał. Chcę więcej. I to zaraz!
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz