czwartek, 28 października 2021

Recenzja Cult of Eibon “Black Flame Dominion”

 

Cult of Eibon

“Black Flame Dominion”

Iron Bonehead 2021

Cult of Eibon to bardzo często wymieniana przeze mnie w przeciągu ostatnich kilku lat nazwa, głównie w kontekście przedstawicieli młodego pokolenia greckiej sceny blackmetalowej. Pokolenia młodego, lecz muzycznie silnie zainspirowanego złotym okresem Hellady. Po wielce obiecujących EP-kach i splicie z Caedes Cruenta przyszedł w końcu czas na duży debiut duetu. Zabierając się za niego miałem tylko jedno w głowie – chciałem usłyszeć kolejne wariacje na temat „Non Serviam” czy „His Majesty at the Swamp”, byle na najwyższym poziomie. I dokładnie to, ku mojej wielkiej radości, dostałem. W zasadzie mogę uznać tą produkcję jako stworzoną na moje osobiste zamówienie. Wszystko jest tu idealnym odzwierciedleniem muzyki, która zawładnęła moją duszą na początku lat dziewięćdziesiątych. Cudowne brzmiące beczki wystukują ten oklepany do bólu rytm a gitary wygrywają takie akordy, że gdybym nie miał otwartych oczu, to pomyślałbym, że mam z powrotem naście lat. Mało, gdy pojawia się delikatny klawisz, to też brzmi jak wycięty z „Thy Mighty Contract” a mój organizm zaczyna wydzielać zwiększoną dawkę serotoniny. Jedynym elementem odrobinę odmiennym niż u wymienionych przed chwilą klasyków są wokale o nie tak dosłownie typowej barwie, czasem prowadzące dialog na dwa głosy a czasem deklamujące w starym stylu. Powiem szczerze, że wszelkie odejścia Cult of Eibon od sztywnego, narodowego wzoru mnie podczas obcowania z „Black Flame Dominion” drażniły, niczym drzazga pod paznokciem. Na szczęście takowych nie ma zbyt wiele, co jak dla mnie przemawia tylko i wyłącznie in plus. Myślę, że ten krążek skierowany jest chyba głównie do sentymentalnych zgredów lub totalnych maniaków wiadomej sceny. Mimo braku oryginalności słucha się zamieszczonych na nim utworów wręcz wybornie, bo naprawdę niewiele jest zespołów tak wiernie oddających ten niepowtarzalny klimat. Żeby nie było jednak zbyt idealnie, życzyłbym sobie aby przy pracy nad kolejnym wydawnictwem panowie popracowali nieco nad brzmieniem blach, bo te mocno zajeżdżają automatem. Poza tym uwag nie mam. Sto procent Grecji w Grecji. I o to właśnie chodziło.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz