niedziela, 24 października 2021

Recenzja Phlegein „Labyrinth of Wonder”

 

Phlegein

„Labyrinth of Wonder”

Northern Heritage 2021

Finlandia ostatnio dość często gości w moim odtwarzaczu. Dziś, po bardzo dobrych albumach Chamber of Unlight i Helwetti, przyszedł czas na Phlegein. Trochę mnie zaskoczyło, że zespół o nazwie, która kompletnie nic mi nie mówi, ma na koncie już trzy duże płyty. Natomiast „Labyrinth of Wonder” to trzecia w ich dorobku, najnowsza, EP-ka wydana właśnie nakładem Northern Heritage Records. Muszę przyznać, że materiał ten jest nieco nietypowy dla tamtejszej sceny. Owszem, w czterech zamieszczonych na płycie utworach (jeśli nie liczyć otwierającego całość złowieszczego intro) znajda się elementy mogące kojarzyć się z fińską melodią. Sporo tu jednak zapożyczeń z innych kierunków świata, choć też głownie krajów północnych. Phlegein wpuścili w swoją muzykę sporą dawkę jadu, przez co ich dźwięki mogą się bardziej kojarzyć z wzorcami norweskimi. Poszczególne kompozycje są bardzo zadziorne i pełne agresywnych akordów, często mocno zachęcających do trzepania łbem, jak choćby skoczny motyw w „Saviour”. Ponadto można się w nich doszukać kilku patentów bardziej klasycznych ale i kapkę współczesnych dysonansów wyraźnie odnoszących się do sceny francuskiej. Nie zabrakło także ociupinki klawiszowych podkreśleń, choć instrument ten jest bardzo umiejętnie dawkowany, by jedynie delikatnie uwypuklał niektóre fragmenty. No i wokal, bardzo silny, ponury i chropowaty, wybrzmiewający niczym głos ucieleśniającego się gniewu. Wspomniane połączenie starej i nowej szkoły wychodzi Finom wyjątkowo dobrze, bo dzięki niemu kompozycje na „Labyrinth of Wonder” to naprawdę mocny cios w podbródek. Brzmienie tych nagrań jest także nienaganne, czyste ale nie wypolerowane, przez co każdy instrument jest doskonale słyszalny. Materiał ten trwa zaledwie niespełna dwadzieścia minut, co jest dawką według mnie idealną… by jedynie zaostrzyć apetyt i zachęcić do sprawdzenia wcześniejszych wydawnictw Phlegein. Zdecydowanie zachęcam do sięgnięcia po Labirynt Cudów. Kolejna w ostatnim czasie cholernie mocna blackmetalowa rzecz z kraju, który jako jedyny nosi nazwę wódki.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz