THE SOMBRE
„Into the Beckoning Wilderness”
(Re-Issue)
Chaos
Records 2021
The
Sombre to jeden z projektów muzycznych, za które odpowiada Maurice de Jong,
czyli jegomość, który tworzy, lub współtworzy tyle zespołów, że wypisanie ich
wszystkich zajęłoby tu pewnie kilkanaście ładnych akapitów, więc podaruję sobie
tę wyliczankę, wspominając tylko te
bardziej znane. Tak więc
będą to: Pyriphlegethon, Golden Ashes, ObscuringVeil, Cloak of Altering,
Hagetisse, Coffin Lurker, Dodenbezweerder, Gnaw Their Tongues, czy Grand
Celestial Nightmare. Główną przyczyną tej recenzji nie jest
jednak ilość zespołów, przez które przewija się Maurice, a wznowienie przez
Chaos Records pierwszego, pełnego materiału The Sombre, który pierwotnie ukazał
się w 2019 roku w barwach Kapmes Records jako limitowany do 50 kopii digipak
cd-r. Jak mniemam, pierwsze bicie zapewne wyprzedało się już jakiś czas temu, a
poza tym „Into the Beckoning Wilderness”, to materiał na tyle dobry, iż
zasługiwał, aby ktoś wreszcie profesjonalnie wtłoczył go na srebrny krążek. Nie
jest to, może coś, co urywa głowę przy samej dupie, ale dźwięki zawarte na tym
krążku, to bardzo solidne, rzetelne, ciężkie, Doom
Metalowe granie zakorzenione naprawdę głęboko w połowie lat 90-tych ubiegłego
wieku. Usłyszymy tu zatem gniotące konkretnie, walcowate, tłuste bębny, grube,
łamiące kości, masywne linie basu, smoliste, przeciągane tekstury riffów oparte
na głębokich, miażdżących w chuj akordach i niski, ziemisty, grobowy growling.
Tę tradycyjną podstawę programową, jaką prezentuje Ponury na swym pierwszym
albumie, uzupełniają delikatne linie klawisza, melancholijne partie skrzypiec,
oraz odrobina czystych wokali, co podkręca żałobną, posępną atmosferę emanującą
z tej płytki. Przewijają się tu także, co zrozumiałe, niespieszne, melancholijne,
cmentarne melodie o przygnębiającym wydźwięku, jednak mimo to „Into…” to cały
czas potężna, przygniatająca gęstością Doom Metalowa produkcja, którą można
ustawić w jednym rzędzie z pierwszymi krążkami My Dying Bride, Paradise Lost,
czy Anathema, tyle że propozycja The Sombre jest jak dla mnie troszkę bardziej
monotonna, dlatego też, jak już wcześniej wspominałem, uważam, że to konkretny,
porządny, szczery i kompetentny album, ale do wymienionych tu ikon tego stylu
małe co nieco mu brakuje. Dla bezgranicznie zakochanych w Doom Metalu nie
będzie to jednak specjalną przeszkodą i z pewnością otoczą oni ten materiał
należnym mu szacunkiem i uznaniem, gdyż to w gruncie rzeczy krążek naprawdę
rasowy i gdyby ukazał się w latach 90-tych, mógłby być teraz jednym z klasyków
gatunku.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz