ROTTEN AGE
„Oblicze Zła”
Black Death Production / Werewolf Promotion 2021
Nikt
przy zdrowych zmysłach nie zaprzeczy chyba, że aktualna, polska scena Black
Metalowa, to potęga na skalę światową. W żadnym kraju nie powstaje bowiem
ostatnio tyle ciekawych, utrzymanych na niebotycznie wysokim poziomie płyt w
tym stylu, co w Polsce i to zarówno jeżeli chodzi o awangardowy, progresywny,
pogański, klimatyczny, czy też tradycyjny, siarczysty, jak i bluźnierczy Czarci
Metal, że nie wspomnę już o „postach” i wszelakiego asortymentu innych hybrydach
powiązanych mniej lub bardziej z wyziewami z odbytnicy Szatana. Teraźniejsza
pozycja naszej sceny nie wynika tylko i wyłącznie z nieszablonowych, pokręconych,
nietuzinkowych materiałów tworzonych przez projekty takie, jak Furia,
Narrenwind, Odraza, Morowe, Non Opus Dei, czy Jarun, ale przede wszystkim jest
wynikiem pracy wielu dobrych, solidnych hord, takich jak Moontower, Zmora, The
Devil’s Sermon, Black Altar, Gontyna Kry, Evilfeast, Dagorath, czy właśnie
Rotten Age, które krok po kroku, uparcie i konsekwentnie budują wielkość i
jakość Diabelskich dźwięków produkowanych w Polsce. Powodem do powstania tego
krótkiego wywodu na temat aktualnej kondycji sceny Black Metal w naszym
kurwidołku jest najnowszy materiał wspomnianego tu już, nowotarskiego Rotten
Age zatytułowany „Oblicze Zła”, a krążek to zaiste bardzo dobry, jeżeli chodzi o
klasyczny, złowieszczy, mizantropijny, nasączony złem Black Metal. Przez
większość czasu na nasze głowy spadają kanonady blastów, choć jest tu także
nieco miejsca na miażdżące, wgniatające w glebę zwolnienia. Beczki obsługuje tu
zresztą Krzysztof Klingbein, a to fachowiec pierwsza klasa, więc bębny na tej
płycie niszczą z chirurgiczną precyzją. Siarczyste, piekielne riffy rozrywają natomiast
bestialsko, oscylując często wokół sekcji tremolo, a ciężkie, niekiedy
tradycyjnie toporne akordy, jakie napotykamy, gdy Rotten Age nieco zwalnia,
poniewierają okrutnie. Bas jest mocno schowany za piekielną ścianą dźwięków,
ale gdy już zza niej wyjrzy tu i tam, wywraca wnętrzności aż miło. Bardzo
mocnym punktem tej płyty są rasowe, demoniczne, jadowite, wyraźne wokale
rzygające bluźnierczymi tekstami napisanymi w naszym rodzimym języku. „Oblicze
Zła” nie należy z pewnością do płyt wybitnych, czy przełomowych dla gatunku,
ale jest to naprawdę rzetelny, solidny rozpierdol, czuć w nim siarkę, swąd
spalenizny oraz aromat Diabelskiego nasienia i z pewnością warto się z nim zapoznać.
Mnie w każdym razie podoba się ten tradycyjny, zakorzeniony w II fali gatunku,
przepełniony ciemnością, Black Metalowy wykurw naznaczony charakterystycznym, polskim
szlifem. Bardzo dobra, rasowa płytka.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz