sobota, 9 października 2021

Recenzja Whalesong „Radiant Suns Deformed”

 

Whalesong

„Radiant Suns Deformed”

Old Temple 2021

Z remixami w zasadzie jest tak, że ze średniej piosenki można zrobić coś faktycznie interesującego. Natomiast ciężko jest muzykę wybitną przerobić tak, by interpretacja własna przynajmniej w jakiejś części zbliżała się jakościowo do oryginału. Dlatego też „Radiant Suns Deformed” to kompilacja, która już na starcie stała u mnie na straconej pozycji, gdyż „Radiance of a Thousand Suns” to w mojej opinii coś ocierającego się o geniusz. Dałem jej jednak szansę, gdyż na wcześniejszym, podobnym eksperymencie sygnowanym logo Whalesong kilka zaskakująco dobrych przeróbek się znalazło. No ale to był zupełnie inny materiał do obróbki. Na „Deformed” otrzymujemy trzynaście utworów, będących stomatologiczną odbudową korzenia, czyli urywków Tysiąca Słońc. Niektóre z nich odpływają w stronę dark wave, inne mocno skręcają w industrial albo nawet ciężkie elektro. Przekrój jest dość spory i prawdę mówiąc gdybym nie wiedział, to niektórych kompozycji w ogóle nie skojarzyłbym z Whalesong. Mocno gryzłem się z tą płytą, aż w końcu dałem sobie na jakiś czas spokój. Postanowiłem powrócić do niej po kilkumiesięcznej przerwie, wyzbywszy się w międzyczasie rozdmuchanych oczekiwań i traktując jako integralny byt. I chyba tu był pies pogrzebany, bo jeśli podejść do muzyki zawartej na tym wydawnictwie właśnie w taki sposób, to może ona faktycznie mocno zadziałać na wyobraźnię i dostarczyć ciekawych doświadczeń. Właśnie wtedy jej, jak mi się pierwotnie wydawało, niespójność, choć teraz nazwałbym to różnorodnością, stanowi tutaj największy atut. Owszem, znajduję na liście utwory dobre, bardzo dobre, ale też i średniawe, jednak nie będę ich wskazywał paluchem z prostego powodu. Myślę, iż ich odbiór jest sprawą na tyle indywidualną, że wielu z was by się z moją opinią nie zgodziło. Zatem po przetrawieniu Deformacji Słońc na spokojnie stwierdzam, co następuje: jeśli czekacie na prawdziwy nowy Whalesong, to weźcie głęboki wdech i uzbrójcie się w cierpliwość. Jeśli natomiast macie ochotę na niezobowiązującą składankę z muzyką awangardową, odhumanizowaną, zabarwioną dark popem czy twardą elektroniką, to wszystko to znajdziecie właśnie na tym krążku. Warto przesłuchać tą pozycję choćby z ciekawości, acz czy zostaniecie przy „Radiant Suns Deformed” na dłużej, to już zależy tylko i wyłącznie od was.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz