„Penurias De Una Existencia”
Independent 2021
A
teraz moi drodzy parafianie udamy się do Kolumbii, gdyż właśnie w przepastnych
odmętach tamtejszego undergroundu działa zespół AxCxMxE, o którym wiadomo
właściwie tylko tyle, że to kwartet i że panowie napierdalają surowy, brudny
Grindcore poprzeplatany klasycznymi elementami Metalu Śmierci. „Penurias De
Una Existencia” to ich ostatni jak na razie materiał, wydany w czerwcu tego roku
i po jego wysłuchaniu stwierdzam, iż to dźwięki, które z pewnością przypadną do
gustu wszystkim, rozmiłowanym w klasycznych, oldschool’owych, obskurnych
produkcjach łączących soczysty, konwencjonalny, zakorzeniony w ohydnych,
Punkowych strukturach Grindcore z równie tradycyjnym, pierwotnie dzikim,
barbarzyńskim, południowoamerykańskim Death Metalem. Bębny wsparte chropowatym,
wyrywającym trzewia, tłustym basem napierdalają tu bowiem soczyście i łomot
spuszczają okrutny, mimo że nie operują tempami zbliżającymi się do prędkości
światła, riffy mają odpowiednią gęstość, choć nie brakuje im równocześnie punkowej
furii, a gardłowy tego zespołu potrafi zarówno wrzasnąć histerycznie, jak i
zanurzyć się w śmierdzącym gównem mule i zajebać rasowym świniakiem, oraz
wydobyć ze swych gardzieli to, co pomiędzy, czyli paskudny, zaflegmiony growl
plasujący się w średnich rejestrach. Wszystko to doprawione jest odrobiną
kolumbijskiego humoru, którego co prawda ni chuja nie rozumiem, ale trudno nie
uśmiechnąć się pod wąsem słysząc zastosowane tu momentami sample i rozmówki.
Usłyszymy tu także, co zrozumiałe, jeżeli chodzi o produkcje z tego gatunku,
proste bezpośrednie łupanki, czy odrobinę chaotycznych struktur, ale ogólnie
rzecz biorąc warsztat techniczny tych panów jest na dobrym poziomie, więc
żadnego prymitywizmu, czy wiochy tu nie uświadczysz. Myślę, że wszyscy, którzy swą
atencją darzą twórczość Rot, Nausea, Blood, Agathocles, Impetigo, wczesnego
Repulsion, czy choćby Machetazo powinni zainteresować się także dźwiękami
tworzonymi przez AxCxMxE, gdyż z bardzo dużą dozą prawdopodobieństwa przypadną
im one do gustu. Ja w każdym razie łykam najnowszy materiał kolumbijskich
wykolejeńców bezproblemowo, zwłaszcza po kilku głębszych. Dobry, podziemny
rozpierdol w stylu Grind/Death. Lubię to.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz