sobota, 16 października 2021

Recenzja Diaboli „Awakening of Northern Storm”

 

Diaboli

„Awakening of Northern Storm”

Northern Heritage Rec. 2021

Diaboli to zespół, który pamiętam jeszcze z lat dziewięćdziesiątych, kiedy to trafiła do mnie kasetowa “przegrywka” debiutu „Mesmerized by Darkness”. Nasze drogi później się jednak rozeszły i mówiąc szczerze nawet nie miałem pojęcia, iż zespół niespiesznie, acz systematycznie wydaje kolejne albumy. „Awakening of Northern Darkness”, który właśnie do mnie zapukał, to już ósma płyta tego solowego projektu kierowanego przez będącego sobie sterem, żeglarzem i okrętem Petri Ilvespakka. Muzyka Fina to dźwięki tworzone bez zabawy w wymyślne zawijańce czy łamanie rytmu dziesięć razy na minutę. Ot prosty, raczej surowy black metal zawiewający północnym mrozem. Zastaniemy tu zatem prosto i dość szablonowo pukające beczki (choć do minimalizmu rodem z „Transilvanian Hunger” i tak jeszcze trochę brakuje) i grubo szyjący bas. Pod tą masywną warstwą dość niskiego jak na black metal, przytłumionego brzmienia, kryje się całkiem spora dawna melodii. Nie da się nie zauważyć od razu, iż jest to nuta charakterystyczna dla kraju tysiąca jezior a najgłośniej przebijają się w niej echa wczesnego Belial czy też chwilami Impaled Nazarene. Ale również trafiają się na tym krążku fragmenty niemal rock’n’rollowe, choćby w mogącym kojarzyć się z lekka z Darkthrone „Vultures”, przełamujące od czasu do czasu swoisty schemat muzyki Diaboli. Podobnie rzecz ma się w przypadku śladowo pojawiających się partii klawiszowych, delikatnie podkreślających nastrój kompozycji. Będąc przy klawiszach, to zamykają one także całą płytę kojarzącym mi się bardzo mocno z wcześniejszą twórczością Mortiis kompozycją „Ancient Gods Walk the Earth”. Jeśli do tego dorzucimy chropowate wokale, dość standardowe i nie skręcające w niepotrzebne udziwnienia, to można powiedzieć, że „Awakening of Northern Storm” to płyta jakich wiele, zwłaszcza, że nie ma na niej piosenek ciskających mocno w glebę. Rzecz w tym, że mimo wszystko słucha się tego materiału z dużą przyjemnością, zwłaszcza jeśli fiński black metal to coś co nam w duszy gra. Bardzo solidna to pozycja i dla każdego maniaka wspomnianej sceny rzecz obowiązkowa do odsłuchu. Zresztą tym, którzy z muzyką Diaboli są w bardziej regularnym kontakcie niż ja, takich rzeczy mówić raczej nie trzeba.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz