Diaboli
„Awakening of Northern Storm”
Northern Heritage Rec. 2021
Diaboli to zespół, który pamiętam jeszcze z lat
dziewięćdziesiątych, kiedy to trafiła do mnie kasetowa “przegrywka” debiutu „Mesmerized
by Darkness”. Nasze drogi później się jednak rozeszły i mówiąc szczerze nawet
nie miałem pojęcia, iż zespół niespiesznie, acz systematycznie wydaje kolejne
albumy. „Awakening of Northern Darkness”, który właśnie do mnie zapukał, to już
ósma płyta tego solowego projektu kierowanego przez będącego sobie sterem,
żeglarzem i okrętem Petri Ilvespakka. Muzyka Fina to dźwięki tworzone bez
zabawy w wymyślne zawijańce czy łamanie rytmu dziesięć razy na minutę. Ot
prosty, raczej surowy black metal zawiewający północnym mrozem. Zastaniemy tu
zatem prosto i dość szablonowo pukające beczki (choć do minimalizmu rodem z „Transilvanian
Hunger” i tak jeszcze trochę brakuje) i grubo szyjący bas. Pod tą masywną
warstwą dość niskiego jak na black metal, przytłumionego brzmienia, kryje się
całkiem spora dawna melodii. Nie da się nie zauważyć od razu, iż jest to nuta charakterystyczna
dla kraju tysiąca jezior a najgłośniej przebijają się w niej echa wczesnego
Belial czy też chwilami Impaled Nazarene. Ale również trafiają się na tym
krążku fragmenty niemal rock’n’rollowe, choćby w mogącym kojarzyć się z lekka z
Darkthrone „Vultures”, przełamujące od czasu do czasu swoisty schemat muzyki
Diaboli. Podobnie rzecz ma się w przypadku śladowo pojawiających się partii
klawiszowych, delikatnie podkreślających nastrój kompozycji. Będąc przy
klawiszach, to zamykają one także całą płytę kojarzącym mi się bardzo mocno z wcześniejszą
twórczością Mortiis kompozycją „Ancient Gods Walk the Earth”. Jeśli do tego
dorzucimy chropowate wokale, dość standardowe i nie skręcające w niepotrzebne
udziwnienia, to można powiedzieć, że „Awakening of Northern Storm” to płyta
jakich wiele, zwłaszcza, że nie ma na niej piosenek ciskających mocno w glebę.
Rzecz w tym, że mimo wszystko słucha się tego materiału z dużą przyjemnością,
zwłaszcza jeśli fiński black metal to coś co nam w duszy gra. Bardzo solidna to
pozycja i dla każdego maniaka wspomnianej sceny rzecz obowiązkowa do odsłuchu.
Zresztą tym, którzy z muzyką Diaboli są w bardziej regularnym kontakcie niż ja,
takich rzeczy mówić raczej nie trzeba.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz