Eternal Evil
“The Warriors Awakening
Brings the Unholy Slaughter”
Redefining Darkness 2021
Po bardzo obiecującej demówce szwedzka młodzieżówka
uderza właśnie debiutanckim krążkiem. Nie będę ukrywał, iż moje oczekiwania
względem tego materiału były dość wysokie, a jednocześnie miałem świadomość, że
w takim przypadku o rozczarowanie nietrudno. Na szczęście to, co najczęściej
stanowi o jakości muzyki tworzonej przez młodych, czyli młodzieńczy bunt i
płonąca w żyłach krew, w tym przypadku nie zawodzi. Eternal Evil idą za ciosem
i dostarczają kolejnej dawki kipiącego energią death/thrashu z przełomu lat
osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych w jedenastu odsłonach. Kierunek retro
obrany przez zespół nie daje im zbyt wielkiego pola do eksperymentalnych
popisów, zatem czy jest sens szczegółowego rozpisywania się po raz kolejny na
tematy oczywiste? Chłopaki nie biorą jeńców i jadą zazwyczaj na wysokich
obrotach, zasypują agresywnymi akordami mogącymi kojarzyć się bezpośrednio z
wczesnym Kreator czy (że rzucę randomowo) Assassin albo Protector, raz po raz
traktują przelatującą szybko solówką i ani przez chwilę się nie opierdalają.
Mamy tu dość chwytliwe refreny i mnogość okazji do pomachania łbem z wzniesioną
ku górze zaciśniętą pięścią. Prosta sekcja rytmiczna, wkurwiony wokal z
pogranicza krzyku i growlu, brzmienie, może nie będące klonem „Endless Pain”
(tak, używam tego porównania także ze względu na okładkę „The Warriors
Awakening…”), ale na pewno spełniające wszelkie staroszkolne wymagania. Coś
jeszcze muszę dodawać? Dla mnie obok
Sarcator, Eternal Evil to chyba najlepszy szwedzki band młodego pokolenia. I
mimo, iż muzyka którą tworzą jest kompletnie nieoryginalna i mająca swój
rodowód w czasach, gdy ich ojcowie podpierdalali swoim starym pornole zza
kanapy, to czuć w tych dźwiękach prawdziwą szczerość i ducha rebelii. Ja tu się
nie mam do czego dopierdolić. Bardzo dobry, równy debiut, który niejednemu z
was sprawi kupę radochy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz