czwartek, 21 października 2021

Recenzja Sulphurous “The Black Mouth Of Sepulchre”

 

Sulphurous

“The Black Mouth Of Sepulchre”

Dark Descent Records (2021)

Duńska scena deathmetalowa na przestrzeni ostatnich kilku lat mocno urosła w siłę, by wymienić takie cenione formacje jak chociażby Deiquisitor, Undergang czy z nieco Młodszych – Phrenelith, Hyperdontia, Taphos czy właśnie Sulphurous, który nagrał właśnie drugiego długograja. „The Black Mouth Of Sepulchre” to stuprocentowy death metal kopiący niejednokrotnie z siłą ruskiego spirytusu. Zero kombinowania, zero eksperymentów, po prostu boskie, nowo-staroszkołowe jebnięcie utwierdzające w przekonaniu, że bohaterowie niniejszego artykułu trochę niesłusznie są pomijani (a przynajmniej mam takie wrażenie) w kontekście rozmów o współczesnej, duńskiej scenie metalu śmierci. Już debiut zwracał uwagę na fakt, że Sulphurous ma wyraźne zręby własnego stylu. Brzmieniowo brudne, charczące, intensyfikujące całość, jakby trochę włamujące się z panującej obecnie mody. Do tego trudno nie zauważyć, że muzycy często jadą na jedną ścieżkę gitar, co zdecydowanie uwypukla wszelkie meandrujące tu i ówdzie riffy. Te zaś bardzo często hołdują motywom i harmoniom kojarzonym z fińską, a jeszcze częściej – ze szwedzką sceną. W ich graniu jest zdecydowanie więcej europejskiej tradycji gatunku niż u konkurencji. Można to traktować jedynie jako wartość dodaną i czynnik wyróżniający Sulphurous z tłumu. Nie inaczej jest z „The Black Mouth Of Sepulchre”, które rozwija styl zapoczątkowany na debiucie. Kompozycje są bardziej rozbudowane, sporo się dzieje, ale nadal jest gęsto, intensywnie i charakterystycznie. Brzmienie jest odrobiną mniej piaszczyste niż na „Dolorous Death Knell”, ale to wciąż brudniejsze granie niż produkty obróbki dźwiękowej Dana Lowndesa czy Grega Wilkinsona. Ogromną zaletą twórczości tego trio jest umiejętność zbudowania pewnego osaczającego nastroju beznadziei. Dużo tu snujących się, posępnych harmonii, które wplecione w nieustannie budowaną, dźwiękową zasłoną nie dają słuchaczowi miejsca na oddech, zmuszając go do duszenia się w tych klaustrofobicznych emocjach. Nie nazwę Sulphurous zbawcami gatunku, ale „The Black Mouth Of Sepulchre” udowadnia, że należy im się zdecydowanie większy szacunek i rozpoznawalność niż mają. Bo są po prostu lepsi od całej rzeszy współczesnych, oldschoolowych rzemieślników opakowanych w zgrabne brzmienie, przepychanych przez marketing wytwórni. Nic tylko słuchać.

 

                                                                                                                      Harlequin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz