Sulphurous
“The Black Mouth Of Sepulchre”
Dark Descent Records (2021)
Duńska scena deathmetalowa na przestrzeni ostatnich
kilku lat mocno urosła w siłę, by wymienić takie cenione formacje jak chociażby
Deiquisitor, Undergang czy z nieco Młodszych – Phrenelith, Hyperdontia, Taphos
czy właśnie Sulphurous, który nagrał właśnie drugiego długograja. „The Black
Mouth Of Sepulchre” to stuprocentowy death metal kopiący niejednokrotnie z siłą
ruskiego spirytusu. Zero kombinowania, zero eksperymentów, po prostu boskie,
nowo-staroszkołowe jebnięcie utwierdzające w przekonaniu, że bohaterowie
niniejszego artykułu trochę niesłusznie są pomijani (a przynajmniej mam takie
wrażenie) w kontekście rozmów o współczesnej, duńskiej scenie metalu śmierci.
Już debiut zwracał uwagę na fakt, że Sulphurous ma wyraźne zręby własnego
stylu. Brzmieniowo brudne, charczące, intensyfikujące całość, jakby trochę
włamujące się z panującej obecnie mody. Do tego trudno nie zauważyć, że muzycy
często jadą na jedną ścieżkę gitar, co zdecydowanie uwypukla wszelkie meandrujące
tu i ówdzie riffy. Te zaś bardzo często hołdują motywom i harmoniom kojarzonym
z fińską, a jeszcze częściej – ze szwedzką sceną. W ich graniu jest
zdecydowanie więcej europejskiej tradycji gatunku niż u konkurencji. Można to
traktować jedynie jako wartość dodaną i czynnik wyróżniający Sulphurous z
tłumu. Nie inaczej jest z „The Black Mouth Of Sepulchre”, które rozwija styl
zapoczątkowany na debiucie. Kompozycje są bardziej rozbudowane, sporo się
dzieje, ale nadal jest gęsto, intensywnie i charakterystycznie. Brzmienie jest
odrobiną mniej piaszczyste niż na „Dolorous Death Knell”, ale to wciąż
brudniejsze granie niż produkty obróbki dźwiękowej Dana Lowndesa czy Grega
Wilkinsona. Ogromną zaletą twórczości tego trio jest umiejętność zbudowania
pewnego osaczającego nastroju beznadziei. Dużo tu snujących się, posępnych
harmonii, które wplecione w nieustannie budowaną, dźwiękową zasłoną nie dają
słuchaczowi miejsca na oddech, zmuszając go do duszenia się w tych
klaustrofobicznych emocjach. Nie nazwę Sulphurous zbawcami gatunku, ale „The
Black Mouth Of Sepulchre” udowadnia, że należy im się zdecydowanie większy
szacunek i rozpoznawalność niż mają. Bo są po prostu lepsi od całej rzeszy
współczesnych, oldschoolowych rzemieślników opakowanych w zgrabne brzmienie,
przepychanych przez marketing wytwórni. Nic tylko słuchać.
Harlequin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz