ETERITUS
„Rotten Transition”
Godz ov War Productions 2021
Już
ósmy rok, bo od Anno Bastardi2013, w Toruniu, pod samym nosem Ojca Dyrektora,
rozsiewa śmiertelną zarazę i sprowadza
jego owieczki na drogę zła kwartet Eteritus. Wspominam o tym, gdyż niecałe dwa
tygodnie temu, a konkretnie 24.09.2021 swą premierę miała kolejna, trzecia już,
pełna płyta zespołu zatytułowana „Rotten Transition”, która ukazała się pod
sztandarami Godzov War Productions. Materiał ten, to kontynuacja drogi, jaką zespół
obrał na swych poprzednich wydawnictwach, a więc ponownie usłyszymy tu bardzo
dobrą, rasową szwedziznę utrzymaną w najlepszych tradycjach gatunku. Całość
oparta jest zatem na równej, gniotącej solidnie sekcji utrzymanej najczęściej w
miażdżących, średnich tempach z brutalnie wyrywającym trzewia, tłuściutkim
basem, ziarnistych, chropowatych, bulgoczących riffach o konsystencji wrzącego
ołowiu, zgrabnie zarysowanych, przemyślanych i dopracowanych solówkach i
grobowych, cudownie zaflegmionych, ropnych growlach. Nikt tu nie ściga się ze
światłem, nie łamie sobie paliczków na gryfie, ani nie marszczy freda nad instrumentami.
Muzyka Eteritus gniecie niczym ogromny buldożer i pozostawia po swoim przejściu
porozrywane zwłoki i rozłupane czaszki. Rozpierdol, jak
się patrzy. Przewijają się naturalnie w tych wałkach nieco bardziej melodyjne
akcenty, nie powodują one jednak stępienia ostrza tego materiału, a ponadto
wszystko, co słyszymy na tym albumie, przesiąknięte jest słodką wonią rozkładu,
brudem i cmentarną zgnilizną, krótko mówiąc, cała ta płytka konkretnie zalatuje
trupem. Słychać w tym echa Dismember, Grave, pierwszych produkcji Entombed, a
pod względem motorycznym chwilami można mieć delikatne skojarzenia z Unleashed,
więc nie jest to płytka z nadzwyczaj oryginalną muzyką i bardzo kurwa dobrze,
bo wcale nie miała taka być (przynajmniej tak sądzę). Album ten w założeniu
miał raczej poniewierać, miażdżyć i łamać kręgosłupy i z tego zadania wywiązuje
się wręcz znakomicie. Wyśmienicie to wszystko brzmi. Sound tej płytki jest
zagęszczony, mięsisty, brutalny i posiada konkretny groove, ale zarazem sporo
tu przestrzeni dla każdego z instrumentów, więc każdy z muzyków może się w
pełni uzewnętrznić, dzięki czemu album ten rozrywa w pizdu i nie bierze jeńców.
Mimo iż prochu nikt tu na nowo nie wymyśla, ani konstrukcji koła zmienić nie
próbuje, to bardzo podoba mi się to, co słyszę na trzecim pełniaku Eteritus.
Zajebisty album i kolejna, mocna pozycja w katalogu Godz ov War. Dla wszystkich
maniaków Old School Death Metalu zakup obowiązkowy, bez wyjątków.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz