poniedziałek, 14 lipca 2025

Recenzja Desalmatvs „Siniestras Voces Del Inframundo”

 

Desalmatvs

„Siniestras Voces Del Inframundo”

Iron, Blood And Death Corporation 2025

Desalmatvs to brygada z Kolumbii, która powstała w 2012 roku i na koncie posiada dwie epki, split, koncertówkę i dwa albumy. Ci, którzy znają tą kapelę i cenią sobie jej twórczość z pewnością ucieszą się z tego wydawnictwa, bo jest ono kompilacją, zawierającą cztery niepublikowane dotąd utwory, dwa z wyżej wymienionego splitu ze swoimi krajanami z Satanachia oraz trzy wałki z występu na żywo. Zatem fani będą mogli uzupełnić kolekcję o ten krążek, ponieważ to chyba niezła gratka, zwłaszcza że ten kwintet gra bardzo dobry black metal. Panowie rżną w oparciu o europejskie wzorce lat dziewięćdziesiątych, ale w ich muzyce czuć wyraźny odcisk południowoamerykańskiego czarciego grania. Desalmatvs radzi sobie doskonale we wszystkich tempach. W tych wolnych pachnie rytualnymi kadzidłami, bo są to posępne rytmy, które podbijają klawiszowe tła i z powodzeniem można je porównać do tego co czyni Hell’s Coronation czy Nekkrofukk. Te szybsze to już dobrze znane biczujące riffy i momentami mocno szalone, spazmatyczne tremolo, które „na spółę” fundują siarczyste i spazmatyczne uderzenia, podbudowane dość mięsistą jak na ten gatunek sekcją rytmiczną, ale przecież to Kolumbia więc jakiś znak rozpoznawczy jest nieunikniony. Objawia się on również w gęstym brzmieniu, z którym tutejsze akordy potrafią skręcić w rejony bardziej śmierć metalowe, dusząc i gniotąc boleśnie oraz zsyłając pokaźną dawkę diabelskiej atmosferyczności o stylu w jakim to umieją robić chyba tylko zespoły z tamtej części świata. Tak więc Desalmatvs w fantastyczny sposób łączy w swoich kompozycjach elementy mistyczne z satanicznym graniem, podobnym do skandynawskiego, wpuszczając na salony swojego black metalu pokaźny ilość kolumbijskich manier. Dzięki temu ich muzyka nabiera innego, bardziej złowrogiego wydźwięku, który w większej mierze obdarza „Siniestras Voces Del Iframundo” smrodem zapleśniałych katakumb niż czystym, ale mroźnym powietrzem lasów pokrytych śniegiem. Nie narzekam, bo tego typu metal z tego kontynentu właśnie z czymś takim mi się zawsze kojarzył dlatego nie mogę nie polecić tej kapeli, gdyż jest ona typowym przedstawicielem mrocznej muzyki, z której emanuje okultystyczna i wręcz namacalna energia.

shub niggurath




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz