Finnr’s
Cane
„Finnr’s
Cane”
Nordvis Produktion 2025
Jeśli
jeszcze nie znacie tej kapeli, a lubicie nastrojowe granie, to najnowsza jej
płyta, jak i poprzednie, jest dla Was. Panowie pochodzą z Kanady i tworzą swój
atmosferyczny black metal od 2009 roku, zaś „Finnr’s Cane” jest czwartym ich
albumem. Muzyka tego projektu to „przkomarzanki” melancholijnych riffów z
bardziej chmurnymi podmuchami. Całość płynie niespiesznie, kreując zimowy i
refleksyjny klimat, który kojarzy się z ludzkimi nastrojami, jakie występują w
naszych głowach, gdy kończy się beztroskie lato i nastaje kolejny,
jesienno-zimowy czas mroku. Tą rozleniwiającą i rozkosznie depresyjną aurę na
tej płycie, Kanadyjczycy podkreślili depresyjnymi melodiami, które uwypuklają
użyta tutaj zamiast basu wiolonczela oraz aksamitne, syntezatorowe tła. Instrumentarium
nie ustępują wokale, które swą chwytliwą i bolesną postawą w fatalizm sączących
się z tego krążka rytmów, mają dość znaczny wkład, a ich czysta barwa
przypomina raczej produkcje spod znaku „gothic” niż „black”, co ma niemały
wpływ na kierunek, w którym podążają kompozycje tego tercetu. Są to rejony
mocno zbliżone do tych sentymentalnych, lecz i posępnych odmian metalu, które
były popularne w latach dziewięćdziesiątych. Mam tu na myśli wcześniej
wspomniane, gotyckie granie, które kojarzyć się może z późniejszą Katatonią, a
także jak na tamte czasy nieco awangardowe podejście do czarcich dźwięków i
wiążące się z twórczością Beyond Dawn. Jednakże, aby zapobiec przedwczesnemu
onanizmowi fanów tych grup, spieszę z wyjaśnieniem, że nie jest to kontynuacja
czy kalka ich dokonań, ale tylko pewne podobieństwo, które słychać w
przygniatającej atmosferyczności tego wydawnictwa, wypływającej również z
„doomowego” charakteru szeregu akordów, którymi raczy Finnr’s Cane.
Przygnębiająca muzyka o kasandrycznym charakterze, w której wykorzystano różne
formy kostkowania, te znane z black metalu również. Posłuchać można, ale
najwcześniej w październiku.
shub
niggurath

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz