czwartek, 17 lipca 2025

Recenzja Hessian „Decades Of Desolation In The Underworld Of Darkness”

 

Hessian

„Decades Of Desolation In The Underworld Of Darkness”

Murder Records 2025

To jedna z trzech kapel ze Stanów Zjednoczonych, które noszą tą nazwę. W tym przypadku chodzi o kwartet z Atlanty w stanie Georgia, który para się raw black metalem. Jako Hessian grają od 2016 roku, ale ich historia sięga dużo dalej wstecz, bo w latach 2002-2003 istnieli jako Madame Durant, zaś od 2003 do 2016 nosili miano Utuk Xul Commands Worship. Do dzisiaj, na swoim koncie uzbierali mnóstwo singli, demówek, epek oraz jednego pełniaka i chyba wszystko w wersji digital. To wydawnictwo jest kompilacją, która stanowi przekrój przez ich całą twórczość i funduje pokaźną dawkę surowizny w paru ujęciach, a także o różnym stopniu „wysmażenia”. Panowie napierdalają nieskomplikowany i piwniczny black metal, wygenerowany przez jazgotliwie rzężące gitary, obskurny bas i łomoczącą perkusję, a wokale to opętańcze wrzaski. Zarówno muzyka jak i wokalizy na tym wydawnictwie różnią się, ponieważ okres działania tej grupy jest już dość znaczny więc na „Decades Of Desolation…” można posłuchać rogacizny w co rusz odmiennej formie. Zatem Amerykanie częstują tutaj skrajnie „katakumbowym” podejściem, rzeźbiąc w materii w toporny sposób, pomijając wokal i koncentrując się tylko na niewysublimowanych dźwiękach. W kolejnej odsłonie prezentują nieco odmienne oblicze bleczura, który delikatnie dociążony w towarzystwie przesterowanych i nierzeczywistych odgłosów, wydobywających się z gardła Brandon’a Floyd’a, tworzy duszną, przepełnioną mistycyzmem atmosferę. Innym razem rzępolenie Hessian przeobraża się w skandynawskie ujęcie, które w porównaniu z wcześniejszymi nagraniami jawi się jako bardziej uporządkowane, gdyż nierzadko poplątane i momentami wręcz przypadkowo złożone ze sobą akordy, zamienione zostały przez zwyczajowe tremolo czy też biczujące po „thrashowemu” riffy, które niosą ze sobą kłujący mróz. Wszystkie osiemnaście numerów umieszczonych na tej składance to surowy i prosto potraktowany black metal, który w zależności od daty swego powstania, kształtuje się w odmiennym stylu i dla lubiących nieokrzesane i chwilami chaotyczne granie będzie nie lada gratką, bo ta godzina muzyki serwuje nieustannie zmieniający się klimat. Tylko dla miłośników raw black metalu, ponieważ dla reszty maniaków może to być zbyt bolesne przeżycie. Brudna, przesiąknięta stęchlizną gędźba w swej oryginalnej wersji, bo nie potraktowana wygładzającą obróbką, bluźni w każdej sekundzie swego trwania.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz