piątek, 11 lipca 2025

Recenzja Nihilo „Chaos Unleashed”

 

Nihilo

„Chaos Unleashed” (Live Album)

Iron, Blood And Death Corporation 2025

Pewnie ich znacie, bo ci Szwajcarzy rzeźbią w death metalu już od 2003 roku. Jeśli się za nimi stęskniliście, a nowy materiał jakoś od trzech lat nie nadchodzi, to ten meksykański label przygotował dla Was koncertówkę Nihilo, która zawiera jedenaście, idealnie zarejestrowanych numerów, kopiących dupę, że aż miło i jest w sprzedaży już od marca.To mały przekrój przez ich produkcję, który może pomóc tym, którzy nie znali wcześniej tej kapeli, a chcieliby może się z nią zakolegować. Panowie na żywo grzeją wściekle przed siebie, fundując śmierć metalową jazdę w stylu lat dziewięćdziesiątych, będącą mieszanką różnych stylów jej komponowania. Tak jak i na ich płytach tak i tutaj spotkać się można z intensywnym deciorem, który żwawo mknie przed siebie, mieląc i miażdżąc bez pardonu. Nihilo w pełni wykorzystują wszystko co najlepsze w tym gatunku, kreując energiczną muzę, w której odnaleźć można wpływy największych tuzów jak Entombed, Benediction, Bolt Thrower czy też protoplastów w postaci Possessed. Szybkie akordy, przechodzące w gniotące zwolnienia, tnące niekiedy w thrash metalowym stylu i zsyłające trochę dusznej i mrocznej atmosfery. Wszystko zagrane na zamulonych gitarach i dobrze naoliwionej sekcji rytmicznej w towarzystwie wrzaskliwych wokaliz, które przypominają swym charakterem produkcje spod znaku hardcore’a, podobnie zresztą jest w przypadku niektórych akordów, które lekko „pankując” dodają death metalowi Szwajcarów odrobinę speed’a i bujającego vibe’u. To chropowata napierdalanka, która rzęsiście zasypuje żylastym kostkowaniem i łupiącymi bębnami. Klasyczne ujęcie, zagrane z buta, które nie może się nie podobać. Jak dla mnie ten koncert jest trochę zbyt czysto wyprodukowany, ponieważ brzmi jak ze studia. Tylko incydentalnie słychać publikę i o tym, że jest to „live” świadczą głównie zapowiedzi frontmana kolejnych utworów oraz jego nawoływania do zebranych pod sceną. Nazbyt wygładzone wydawnictwo koncertowe, które niemniej jednak wali w ryj. Brudny i ordynarny death metal, który nie pierdoli się w tańcu.

shub niggurath




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz